niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 12 - it's over, believe me it is!

Następnego dnia z samego rana był trening. Wstałam razem z słońcem by zrobić sobie śniadanie, ubrać się już w ubrania treningowe i spakować. Potem migiem ruszyłam na stadion, byłam tam dosyć wcześnie myślałam że sobie trochę pogram jak to ja mam w zwyczaju lecz na Bernabeu znajdowali się zawodnicy Manchester United. Usiadłam obok na ławce trenera i się im przyglądałam. W środku treningu podbiegli do mnie Robin Van Persie i David De Gea muszę przyznać że wyglądem to oni grzeszyli..
-Cześć, jestem Robin Van Persie, -przedstawił się Robin
-A ja David De Gea,
-Miło mi, Mika Ziman.
-No to miło, a teraz rusz się i choć z nami potrenować! -rzucił David
-Naprawdę? Mogę? -zapytałam z szokiem,
-No jasne, choć -Robin pociągnął mnie za rękę do reszty zespołu,
Poznałam ich trenera który był przemiły i resztę zespołu, byli niesamowici. Tacy mili i kochani, perfekcyjni normalnie jednym słowem. Polubiłam ich wszystkich od razu, jak bracia.. Nie obyło się bez wygłupów oczywiście. Po treningu Robin zabrał moją torbę wiec zaczęłam go ganiać jak idiotka, lecz gdy go dogoniłam wskoczyłam mu na plecy i oboje się przewróciliśmy, oboje wybuchliśmy śmiechem a zaraz po nas reszta zespołu nawet trener.
-Ooo, czyżbyśmy coś przegapili?
Usłyszałam głos za sobą, wiedziałam do kogo on należy i wiedziałam że nie należał do zadowolonych tym widokiem..
-Hej kochanie, poznaj Robina tego głupiego i Davida tego głupszego!.
-Wybuchłam śmiechem nadal leżąc na trawie a David który mi pomagał wstać puścił moją rękę i znowu oboje wybuchliśmy śmiechem. Pożegnałam się z chłopakami i wymieniłam się numerami, ustaliliśmy też że się mamy jeszcze spotkać przed wyjazdem. Manchester też przyjechali wczoraj lecz wyjeżdżają po nas.
-Oj kochanie ni złość się tak, ja nie jestem zła na ciebie jak ty się wygłupiasz z innymi.
Chciałam mu dać buziaka lecz się odsuną, więc zła zignorowałam to odeszłam od niego. Zaczęliśmy trening i mieliśmy się dobrać chłopak dziewczyna więc szybkim krokiem powędrowałam do Mario który był strasznie ucieszny moim wyborem partnerskim na dziś. Potem zaczęliśmy robić wszystkie różne ćwiczenia.
Ja miałam mecz dziś o 15;30 a chłopaki o 18;30 więc obejdziemy w jeden dzień wszystko. Potem jeszcze impreza, Real Madryt i Borussia Dortmund no i miał być jeszcze jakiś zespół tylko nie wiem jaki. Wszyscy zostaliśmy na stadionie już, chłopaki chcieli obejrzeć nasz mecz więc już wszyscy tu siedzimy. Od tej styki wcześniej dzisiejszego dnia nie wymieniłam nawet słowa z Marco. Lecz widocznie jemu nie było przykro skoro nie mógł odlepić oczu od Cissi przyjaciółki Angeliki która jest przyjaciółką z dzieciństwa Mario. Podeszłam do nich uśmiechając się miło,
-Ooo, Angii i Cissi przedstawiam wam jedną z moich najbliższych osób tutaj to jest Mika!
Oczy obuch dziewczyn zaświeciły,
-Oo mój boże, nawet nie wiesz jak bardzo cię chciałam poznać. Tyle o tobie już słyszałam i po prostu jestem twoją fanką, jesteś taka śliczna w ogóle tak się cieszę że cię mogę poznać naprawdę!
Przywitała mnie miłymi słowami Angii a jej koleżanka się zgodziła!
-dziękuję kochanie! to naprawdę bardzo miłe słowa, może wybierzecie się ze mną na lunch co? Nie obrazisz się Mario?
Zapytałam, dziewczyny wydawały się być bardzo miłe,
-nie no co ty,
Dodał Mario
-Naprawdę możemy iść z tobą?
-zapytała Cissi,
-Jasne idziemy!
Poszłyśmy do pobliskiej restauracji i zamówiłyśmy sobie po hiszpańskim daniu. Gadałyśmy o wszystkim między niebem a ziemią i w tych dziewczynach zobaczyłam prawdziwe przyjaciółki których mi brakowało tak,
-Hej a powiedz mi Mika czy między tobą a Mario coś jest?
Zapytała Cissi patrząc co rusz na mnie co rusz na Angii, od razu załapałam o co kaman.
-Hahahhaha. Skąd ja jestem z Marco, Mario jest jednym z moich najbliższych tutaj w Niemczech! A ty Angii, powinnaś zaryzykować, na pewno się wygadam lecz on tez czuje mięte więc proszę powiedz mu co czujesz!
-na.. na prawdę?
zapytała Angii,
-Na prawdę!
Potwierdziłam.
Wróciłyśmy na stadion, dziewczyny poszły do domu się przebrać. Tak mieszkają tutaj w Madrycie. Kiedy mnie ktoś objął od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Marco, kotku jestem na ciebie zła!
Powiedziałam stanowczo,
-Oj na mnie nie można być złym, dopiero co się pogodziliśmy nie złość się kochanie!
Odwróciłam się do Marco i zaczęliśmy się całować. Weszliśmy do szatki którą za sobą zasunęliśmy i powoli nasza garderoba z nas znikała. No i potem już chyba wiecie co się stało. Kiedy wyszliśmy z szatki z powrotem na stadion wszyscy się dziwnie uśmiechali do nas, zdziwiona dosiadłam się do nich.
-ładna fryzura Mika, u jakiego fryzjera byłaś? 'Szybkie cięcie z Marco' ? Dasz numer?
Zaczął się Mario nabijać ze mnie, a wszyscy się zaśmiali,
-Oj Mario kochanie. Jeszcze słowo a pożałujesz, może mam opowiedzieć wszystkim tutaj jak to ty byłeś na imprezie u mnie i..
-Dobra dobra, zamknij się już!
Dodał zniesmaczony.
Potem już zaczęli się zbierać ludzie więc poszłyśmy się przebrać w stroje meczowe. A potem pierwszy gwizdek.
Mecz zakończył się wygraną 3-1 dla nas. Potem tylko wykąpałam się, przebrałam i poszłam kibicować chłopakom. Którzy też wygrali 4-3. Po meczu od razu ja wybrałam się do hotelu by się przebrać na imprezę,
Sukienka była tylko na specjalne okazje, dostałam ją od mojej babci zanim odeszła od nas. Dziś był taki dzień, Marco obiecał mi niespodziankę. Na imprezę dotarłam sama i widocznie wszyscy tam byli, nawet drużyna moich ulubieńców Manchester, Od razu podbiegłam do Davida i Robina.
-Ślicznie dziś wyglądasz!
Skomplementował mnie David,
-oo i kto to mówi co?
Dodałam puszczając mu oczko,
-zatańczysz?
Zapytał Robin, zgodziłam się i poszliśmy razem na parkiet. Na parkiecie znalazł się już nawet mój chłopak razem z Cissi. Marco próbował ukryć swoją zazdrość ja się tylko zaśmiałam. Potem nagle stało się coś mi niespodziewanego. Przed moimi oczami Cissi pocałowała Marco, on najpierw odwzajemnił pocałunek a potem ją odepchnął nie wiedząc o się dzieje. Ja wybiegłam na dwór, dla mnie to było za dużo, ja tak nie mogę żyć. On jest piłkarzem takie rzeczy będą się zdarzać cały czas, a ja nie wytrzymam tego psychicznie. Usiadłam na schodach cała zapłakana, nie wiedząca co się dzieje wokół mnie. Poczułam że ktoś mnie przytulił, był to Robin a z mojej drugiej usiadł David. Jak się cieszyłam że ich mam przy sobie wtedy, znam ich jeden dzień a już mi życie ratują. 
-Ja.. nie mogę.. ja.. ja.. chcę stąd wyjechać.. nie chce go widzieć już..
Wydusiłam z siebie, Robin mnie mocno przytulił.
-Jeśli chcesz to wyjedz, przyjedz do nas do Manchesteru. Nasz klub cię na pewno może wykupić. Zastanów się nad tym.
Powiedział David.
-Jaa.. na pewno tam mogę? Jeśli tak to ja już chce to zrobić.
Powiedziałam, na pewno to już koniec tej miłości. Jakoś to przetrwam, chcę tylko stąd wyjechać.
-Na pewno, jakoś to załatwimy! Choć do nas do hotelu tam się prześpisz a jutro pogadamy o wszystkim!
Poszłam z chłopakami do ich hotelu, mogłam spać w pokoju Robina i Davida, to nie był problem dla nikogo. Po wszystkich emocjach które dzisiejszy dzień mi przyniósł byłam zmęczona i od razu usnęłam. 

Rano się obudziłam koło 10 rano, obok leżała kartka.

"Nie chcieliśmy cię budzić, będziemy po 10. Trzymaj się Robin i David xx"

Uśmiechnęłam się na widok kartki i do pokoju wpadli chłopcy, uśmiechnęłam się na ich widok.
-dzień dobry królewno, jak się czujesz?
Zapytał się David,
-O wiele lepiej niż wczoraj..
Powiedziałam.
-No to tak Robin ci da jakieś ubrania i pójdziemy na śniadanie a potem do twojego trenera okej? Z naszym już rozmawialiśmy i z damskim powiedzieli że dadzą każdą cenę za ciebie!
Powiedział David,
-O mój boże, jak ja wam za to wszystko podziękuję? Kocham was, strasznie dziękuję!
Robin dał mi swoją bluzę z jego numerem, imieniem i logiem Manchesteru a do tego dresy. Poszliśmy na dół zjeść śniadanie, tam był już prawie cały zespół. Wszyscy bili tacy mili i się mną opiekowali, pytali jak się czuje i tak dalej. To było takie miłe z ich strony. Po śniadaniu wybraliśmy się na stadion, tam teraz jest trening. Trener od razu przyszedł do mnie,
-jak się czujesz, Mika? Jest mi tak strasznie przykro z tego co się stało, jeśli chcesz weź sobie parę dni wolnego. 
Powiedział czule trener, aż serce nie miałam by mu teraz powiedzieć że odchodzę ale muszę,
-Ja przepraszam.. ale ja odchodzę.. ja nie mogę już tak..
Wydukałam z siebie, brzmiało to jak bym miała z 5 lat i była jakąś sirotą..
-Ale.. czy jesteś pewna swojej decyzji? 
Zapytał patrząc mi prosto w oczy,
-Tak, w 100%. Manchester zapłaci za mnie każdą cenę..
Powiedziałam.
-Dobrze, a więc.. Dziękuję ci za te wszystkie wspaniałe chwile z nami, lecz powiedz mi tylko jedną rzecz. Czy warto jest oddać wszystkie te miłe chwile za taki błąd ze strony tej dziewczyny?
Zapytał patrząc mi prosto w oczy, zamurowało mnie nie wiedziałam co powiedzieć.
-Zastanów się i daj znać do czego dojdziesz. A teraz powodzenia na nowej drodze życia.
Powiedział uśmiechając się,
-Że co? T.. Ty odchodzisz? Mika, ja cię kocham, to nie była moja wina.. ona mnie pocałowała, nie zostawiaj mnie tutaj ja sobie nie poradzę bez ciebie, ty tak nie możesz, co ja mam zrobić byś mi wybaczyła?Mika proszę cię..
Zaczął Marco który stał za mną, był w rozsypce. Oczy podpuchnięte a teraz stał ze łzami w oczach, co ja z nim zrobiłam? Ale on oddał ten pocałunek.. Podeszłam do niego i złożyłam pocałunek na jego ustach,
-Marco, słońce. Kocham cię, pamiętaj o tym. Kochałam, kocham i zawsze będę kochać niezależnie od tego co się stanie lecz to już koniec naszej miłości, uwierz mi to już... Nie zapomnę cię, nigdy. Jesteś miłością mojego życia, ale ja tak nie mogę. Zapamiętaj mnie jako tą zawsze uśmiechniętą, kochającą życie lub zapomnij mnie całkiem. Znajdziesz sobie inną na pewno ładniejszą, zabawniejszą i taką która cię pokocha i nie da odejść,
Powiedziałam już też w rozsypce, zły mi leciały jak wiosenny deszcz po twarzy, moje serce się łamało na miliony kawałków.
-Na pewno będzie inna ładniejsza, zabawniejsza czy milsza lecz nigdy nie będzie innej takiej jak ty, nie odchodź proszę. Ja cię kocham.. ja nigdy ciebie nie zapomnę, proszę cię...
Marco już nie wiedział co się dzieje, był w szoku sparaliżowany.. Złożyłam ostatni pocałunek na jego ustach,
-Żegnaj Marco.
I odeszłam, zostawiłam go tam. Tak po prostu, samego ze złamanym sercem które ja złamałam na miliony kawałków tak jak on złamał moje. Może to i lepiej, może miłość nie była nam pisana? Może... Jeśli coś kochasz daj temu odejść, jeśli cię kocha to powróci i będzie twoje a jeśli nie nigdy nie było twoje..


"Kiedyś się z niego wyleczę. Może nie na pstryknięcie palcem, 
może nie po tygodniu ani miesiącu. Czeka mnie wiele pustych dni,
w których wciąż będzie jego twarz i uśmiech.
Nie mogę wykreślić cię ze swoje życia, zbyt wiele mamy wspólnego.
I nie powiem też "jesteś zbędny w moim życiu" -bo nie jesteś.
W gruncie rzeczy nikogo nie potrzebuję bardziej niż ciebie....
ale nigdy nie byłeś mój."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!
Thanks for leaving some nice words!