Zbliżając się do światła na końcu korytarza, było słychać głośne śpiewy. Miałam kłębek nerwów w brzuchu.. Lecz wiedziałam że kiedy gwizdek zagwiżdże to wszystkie moje problemy odpłyną gdzieś w dal i wszystko co będzie się liczyć to będzie tylko piłka i gra. Wychodząc jako jedna z pierwszych doznałam szoku, publiczność była ogromna, cały stadion w Dortmundzie był zapełniony a już z dala niosły się śpiewy i krzyki fanów tego cudownego sportu, nawet jeśli to kobiety wychodzą na murawę jest to w 100% tak samo ważne jak kiedy robią to mężczyźni i za to podziwiam Niemcy.. Przyjęcie pozycji, nerwy ii.... pierwszy gwizdek. Powodzenia mała. Pomyślałam, żegnając się i modląc.
-
-BRAAAAAAAWOOOOO, MIKA! BRAWO! CO ZA MECZ DZIEWCZYNO!
Krzyczała mi do ucha Delilah, Bella i Ayleen. Podziękowałyśmy przeciwnemu zespołowi, w tym momencie Manchester United i sędziemu. Potem ustawiłyśmy się do zdjęć i takich tam bzdur. Zanim się obejrzałam ujrzałam chłopaków na trybunach lecz nadał wodziłam wzrokiem szukając mojego chłopaka no i znalazł się, kłócił się z tym nowym ochroniarzem... Bidulek nie wiedział chyba kim jest Marco... Mój chłopak odszedł od ochroniarza surowy i odwrócił się biorąc rozbieg i przeskakując przez bramki. Marco biegł do mnie a biedny ochroniarz krzyczał coś za nim. Marco rzucił się na mnie i oboje upadliśmy na ziemie śmiejąc się. Marco górujący nade mną, trzymał woje ręce obok mnie opierając cię na nich. Powoli uśmiechając się schylił się składając na mych ustach słodki i długi pocałunek. Ludzie robili nam zdjęcia, bili brawo a my leżąc na trawie śmialiśmy się całując siebie nawzajem.
-Byłaś niesamowita dziś, prawdziwa liderka! Gratulacje kochanie, jestem taki dumny z mojej dziewczyny!
Powiedział Marco, szczerząc się do mnie. Uśmiechnęłam się szczerze do niego i złożyłam słodkiego buziaka na jego malinowych ustach.
-Kocham cię Marco, znamy się krótko lecz moje uczucie jest silne. Jesteś moim szczęściem, moim tlenem do życia!
Powiedziałam krótko w słowach które znalazłam.
-Ja ciebie też, odkąd cie ujrzałem wiedziałem że jesteś to jedyną, też cię kocham słońce moje!
Marco położył się obok mnie i wtedy przybiegli chłopcy. Ale nie jak cywilizowani ludzie pogratulować, oni zamiast rzucili się na mnie i na Marco. Było to czuć w różnych miejscach ciała, potem bedę miała niezłe siniaki...
-Idioci, od kiedy to tak się gratuluje!
Krzyknęłam na nich,
-wież że cię kochamy, siostrzyczko!
Powiedział Mario.
-Już wy mi się tu nie podlizujcie, huh.
wybełkotałam do nich.
Po umyciu się i przebraniu w bluzkę od Marco i jeansy wyszłam do chłopaków..
-To co robimy, dziś?
Zapytał Kuba.
-Wiecie... Ja to czuje tu powód do świętowania..
Powiedziałam głośno z głupim uśmieszkiem na twarzy..
-Zgadzam się!
Krzyknął Lewy.
Wybraliśmy się do jednego z najlepszych klubów w Dortmundzie. Była dobra muzyka, drinki i dużo tańca z chłopakami.
-
Rano wstałam na kacu, lecz po szklance soku pomidorowego które tak strasznie nienawidziłam puściło mnie. Szybko się spakowałam i ruszyłam na stadion na trening chłopaków. Już w korytarzu zauważyłam szczerzącego się do mnie trenera chłopaków, Jurgena Kloopa.
-Gratulacje Mika, świetnie rozegrany mecz! Nowa liderka!
Powiedział śmiejąc się,
-Dziękuję, i to bardzo! No liderka to może przesada!
Powiedziałam i uśmiechnęłam się idąc dalej, przy wejściu czekali już chłopaki. Chłopaki wyglądali jakoś inaczej, byli rozczarowani a gdy mnie zobaczyli to jakby byli źli .. A Marco.. Marco był zły, i to było widać na kilometry.. Podeszłam do nich ignorując te wszystkie spojrzenia..
-Hej chłopaki! Co tam?
Grobowa cisza.. Marco patrzył się na mnie z takim żalem w oczach,
-o co wam do jasnej cholery chodzi? nie patrzcie się na mnie jakbym kogoś zabiła!
Zaśmiałam się.
-Nie udawaj takiej świętej..
Z komentował Mario.
-No i zabiłaś, serce Marco..
Powiedział Kuba.
-że co? alkohol jeszcze was trzyma? czy czegoś się napiliście?
Zapytałam poirytowana już tą sytuacją.
- a to co kurwa ma być?
Wydarł się Marco rzucając mi pod nogi kolorowe pismo. Na pierwszej stronie byłam.. NIE. Nie byłam to ja lecz dziewczyna bardzo podobna no mnie, miała inny pierścionek i kolor paznokci. Na zdjęciu była ona z piłkarzem Bayernu całującymi się, niby że to ja mam być. Czułam jak złość się we mnie gotuje. Jak oni mogli uwierzyć że to ja? Byli moimi najbliższymi przyjaciółmi, Marco moim chłopakiem.. Myślałam że mi ufają, że mogę im zaufać a tu patrz... Podeszłam do niech rzucając gazetę w twarz Mario.
-Wiecie co? Nie wierze..! Ja wam zaufałam, znacie moje sekrety i historie mego życia myślałam że mi ufacie? Jesteście nikim. Każdy głupi widzi że to nie ja, ja nie mam takiego pierścionka po pierwsze ponieważ mój jest srebrny a kolor moich paznokci był i jest ciemny fiolet nie jasny! Ale z was idioci, myślałam że mogę wam zaufać, że zależy wam na mnie ale właśnie widzę. A ty Marco, mój chłopak. Powinieneś mi zaufać, powinieneś przyjść do mnie dać mi to wytłumaczyć a nie od razu lecisz do swoich kolegów, właśnie widzę ile nasz związek dla ciebie znaczył. Nie chcę was wiedzieć, ja wybaczam lecz nie zapominam. ALE, drugiej szansy już ode mnie nie dostaniecie. żegnam.
Odwróciłam się i cała zła wyszłam, wszystkiemu temu przyglądał się trener chłopaków. Łzy na mojej już nie rozpromienionej twarzy były bardzo widocznie kiedy to spływał z nich makijaż... Ludzie patrzyli się na mnie jak na małe 5 letnie dziecko.. Wpadłam do domu i od razu poszłam pod prysznic..
- z perspektywy Marco -
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, jaki ja jestem głupi.. jeszcze chłopaki mnie podpuszczali... nie mogę uwierzyć że popełniłem taki błąd..
-Marco, czy jesteś pewien że to ona jest tą jedną jedyną?
Zapytał Kuba a chłopaki oczekiwali mojej odpowiedzi..
-Nie jestem, czy chyba... nie wiem sam.. lecz, mam takie przeczucie.. Ona jest taka specjalna, przy niej mam takie uczucie jakiego nie miałem z żadną inną... I z nią chce się związać, nie tylko ją przelecieć.. Daje mi tyle radości, i jest głównym powodem do życia dla mnie.. Nie wiem co zrobię jeśli ją stracę.. jest taka inna, taka oryginalna i jedyna w swoim rodzaju.. jej humor jest głupi lecz śmieszny i.. kocham ją...
Powiedziałem już nie wierząc że ją odzyskam, szczególnie po jej ostatnich słowach że ona nie wybacza i to z tą drugą szansą...
-Wiesz co ci powiem, na pewno będzie jakaś inna która będzie ładniejsza, zabawniejsza czy milsza lecz nigdy nie będzie innej jej, więc coś wymyślimy na pewno stary!
Powiedział Mario.
-Wszyscy, razem!
Dodał jeszcze Lewy.
-mam nadzieje...
powiedziałem jeszcze na koniec..
rdzo podoba mi się te opowiedanie:-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że do końca bedzie te opowiadanie takie ciekawe:-)
Bardzo dziękuję! :)
UsuńMam nadzieję że ci się spodoba do samego końca! ;)