poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 13 - happy birthday (part 1)

Minęły 3 miesiące. Zmieniłam numer nawet. Chłopaki mi pomagają jak tylko mogą, próbują i ja to doceniam. Manchester mnie wykupił lecz trener dał wolne, trenuję lecz tylko czasami by utrzymać formę, próbuję się jakoś podnieść z tego doła i powoli przyzwyczajam się żyć z bólem w sercu, tęsknotą i smutkiem. Moje uczucie nawet przez chwilę nie wygasło. Prawda jest taka że tęsknie za nim, za tym jego uśmiechem, głupimi żartami, ślicznym uśmiechem, przepięknymi oczami ogólnie za nim... Czasami się zastanawiam czy ja w ogóle kiedyś się zakocham w tym jednym jedynym i spędzę z nim resztę życia, może takie rzeczy to tylko w filmach? A rzeczywistość jest inna? A z drugiej strony może czas na zmianę? No bo jaki chłopak chciał by mieć taką dziewczynę jak ja? W rozsypce i ze złamanym sercem... Chyba jednak czas wprowadzić zmiany w swoje życie.. Zacznijmy od zaraz. Chcę znowu być tą radosną kochającą i szczęśliwą. Lecz samo się to nie stanie, trzeba się za siebie wziąć.
Takie przemyślenia męczyły mnie całą noc, zasnęłam dopiero koło 4 rano.
Budzik zadzwonił przed południem koło 11;15. Więc uśmiechnęłam się szeroko,
-to będzie dobry dzień -powtórzyłam sobie w głowie jeszcze i wstałam zrobić śniadanie, potem się umyłam, umalowałam wyprostowałam swoje długie włosy i poszłam do garderoby po jakieś łachy.
Potem chciałam zmiany, nie chciałam już mieć moich zwykłych blond włosów z niebieskimi pasemkami, więc szybko złapałam telefon w rękę i poleciałam do fryzjera obok. Potem zdecydowałam się na takie coś;
Była to ogromna zmiana, lecz podobała mi się. Niebieski mi pasuje do oczu, są takie zielono/niebieskie jak ocean.. mmmmh.. kocham je.. Fryzjer to był taki prezent ode mnie dla mnie, na urodziny. Właśnie, dziś kończę 21 lat. Stara? Nie. Młoda? No chyba. Czas jeszcze żyć puki można, co nie? Kiedy weszłam do domu była 14;24 więc szybko się spakowałam i poleciałam na stadion Wembley gdzie miałam trening za pól godziny o 15. Po 5 minutach byłam na miejscu, kiedy już weszłam na stadion poszłam się przebrać i wyszłam na boisko a tam na mój szok była drużyna Borussi Dortmund, moja stara drużyna. Wszyscy na mnie patrzyli, nie wiedzieli co powiedzieć lecz ja nie ucieknę, nie stchórzę od przyszłości przecież.. Potem trener kazał kontynuować ćwiczenie, kiedy poszłam położyć swoje rzeczy na ławce ktoś mnie złapał ze ramie. Odwracając się zobaczyłam trenera chłopców Jurgena Kloopa, odrazu mnie przytulił.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja tęsknie, bez ciebie ten klub jest jak pustynia.. nia ma nic.. 
Wypowiedział się Jurgen..
-Wiem, chciała bym zagrać z wami.. i przepraszam!
Jurgen się do mnie usmiechnął,
-Jak się czujesz? Już lepiej? Widać że są poprawy, i duże zmiany!
Dodał,
-Powoli przyzwyczajam się do bólu i jakoś się wszystko nawet zaczyna układać..
Powiedziałam uśmiechając się,
-a zastanawiałaś się nad tym co cię ostatnio zapytałem?
Zapytał patrząc mi w oczy, usiedliśmy na ławce
-po przemyśleniu tego wszystkiego, to ja go kocham i na pewno zawsze będę lecz teraz już za późno by to wszystko odkręcić, czasu nie odwrócę... i chyba jednak nie warto było, lecz kiedyś to wszystko się ułoży..
-ty go nadal kochasz a on ciebie, to widać chłopak jest załamany.. popadł w depresję lecz nie daje tego po sobie poznać, nie chcę pokazać słabości.. Ale ja wiem to że jeśli się kochacie to wszystko przetrwacie!
Przytaknęłam i zadzwonił mój telefon, numer był zastrzeżony..
-Słucham, Mika Ziman.
-Witam, jestem szefem UEFA Champions League.
-Aha, miło mi.
Powiedziałam, i o co niby chodzi?
-Mieliśmy zebranie na temat pani transferu, z powodów przez jakie pani musiała zmienić zespół są okej lecz Manchester już odpadł  z gry a pani jako zawodniczka BVB musi zagrać z nimi w finale by dopełnić kontrakt potem jest już pani cała dla Manchestera, takie są zasady do finału.
-Uhmmm... Skoro takie są zasady to nie sprzeciwiam się, dziękuję za powiadomienie!
Powiedziałam i szef życzył mi miłego dnia i się rozłączył.
-Co się stało?
Zapytał Jurgen,
-To jest moja gra, ja ją zaczęłam i ja ją skończę. Jak obiecałam dotrzymam obietnicy i doprowadzę BVB do złota dziś!
Wypowiedziałam uśmiechając się szczerze.
-czyli że dziś grasz z borussią o puchar?
zapytał w szoku?
-tak, muszę wypełnić kontrakt!
-to świetnie!
Powiedział trener gratulując mi,
-Trenerze kiedy zaczniemy na... O-o-oo- mój boże. MIKA!
Wydarł się na cały stadion jeśli nie cały Londyn Mario, który po tym rzucił się na mnie i nie chciał puścić. Jak by mnie już nigdy miał nie zobaczyć.
-Mario, kochanie! Ja chcę żyć!
Mario mnie puścił i uśmiech mu z twarzy nie schodził,
-Kochanie, słońce! Jak mogłaś nas tak zostawić? Wiesz co ja tam przeżywałem? Ah, mniejsza z tym, teraz najważniejsze!  WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJ LEPSZEGO BABE!
Przytulił mnie mocno Mario a wtedy wyszła połowa zespołu którzy od razu się uśmiechnęli na mój widok, rzucili wszystko co trzymali i pobiegli w moją stronę. Mario dał mi przepiękne złote kolczyki z naszyjnikiem do którego był wisiorek w kształcie serca a w nim wygrawerowane nasze imiona. Lewy dał mi śliczne opakowanie na telefon, Kuba wino z mojego roku.. Tyle ślicznych prezentów.. No a pod koniec ktoś krzyknął moje imię, odwracając się zobaczyłam jego. Od razu przed moimi oczami pojawiły się miliony wspomnień wszystkie te dobre i złe... A na koniec to jak się poznaliśmy.. No i te wszystkie uczucia z którymi się tak męczyłam powróciły jak na zawołanie..
Poszłam do niego szybkim krokiem a on wyją z za siebie małe złote pudełeczko, które mi wręczył.
-Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń by ci się życie ułożyło i... nadał cię kocham, i się nie poddam!
Przytuliłam go mocno, i znowu poczułam jego zapach zobaczyłam jego piękne oczy.. które tak jak pierwszego dnia mnie zahipnotyzowały, znowu...
Potem z korytarza było słychać piosenkę 100 lat, i z ogromnym tortem ze świeczkami weszli oczywiście Robin i Dawid z resztą zespołu.. Też dali mi śliczne prezenty, ile ich tutaj było.. Na koniec jeszcze pojawiły się dziewczyny które były bardzo zadowolone że z nimi zagram w finale, i bardzo się cieszyły że mnie znowu widzą.. Potem wszyscy razem czyli ok. jakieś 4 kluby poszliśmy na obiad do restauracji by się najeść niestety nikt nie pił oprócz Manchesteru bo my inni dziś gramy.
Po pysznym obiedzie wszyscy wróciliśmy na stadion, już nie było treningu tylko wszyscy poszliśmy się przebrać.. Wtedy sobie przypomniałam o prezencie który dostałam od Marco, wyjęłam małe pudełeczko i otworzyłam je. W środku znajdował się nie tani złoty pierścionek z diamentem w środku w którym przy świetle było widać słowa "na zawszę twój" a w środku było wygrawerowane "Mika ♥ Marco" i data dnia w którym się związaliśmy, prezent był przepiękny.. Widać że się postarał..
-Jak emocje? zdenerwowana, kotku?
Zapytał Moritz który się do mnie dosiadł, ja miałam łzy w oczach od tego prezentu..
-co się stało?
zapytał Mo, jak ja go kocham.. zawsze jest przy mnie! Pokazałam mu ten śliczny pierścionek a Moritz się mu przyjrzał,
-to prezent od Marco, tak?
Zapytał ja przytaknęłam,
-powiedz mi Mika, czy ty nadal go kochasz?
Zapytał patrząc mi w oczy,
-tak, jak nikogo innego w moich całym cholernym życiu..
odpowiedziałam,
-to nie daj mu odejść, on cię kocha i to okazuje! Nie bądź głupia i za nic w świecie nie pozwól mu odejść, bo niedługo będzie za późno i on zapomni o tym co was łączyło i przejdzie dalej w życiu, zamykając rozdział z tobą. A za 10 lat kiedy się spotkacie na ulicy, on ci opowie o swojej żonie i dzieciach a ty będziesz żałowała że on nie opowiada innej o tobie!
Powiedział Leitner całując mnie w policzek, i odszedł się przygotowywać na mecz.. No a prawda była taka, że każde jego głupie słowo było prawdą, ja nie mogę pozwolić mu odejść przez taką głupotę..
Wstałam i biegiem wybiegłam z szatni, i ostatnie co poczułam to ból przeszywający moje ciało, a potem to już było czarno..

2 komentarze:

  1. To jest rewelacyjne juz nie moge się doczekać nowego

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, nowa część jest już dodana!
    Miłego czytania! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz!
Thanks for leaving some nice words!