Obudziłam się rano z niezmiernym bólem głowy. A gdzie? W rękach ukochanego. Impreza była udana! Zeszłam na dół i wzięłam sobie aspirynę i położyłam tak żeby chłopaki sobie potem wzięli. Lecz starczy ona tylko dla pierwszych i lepszych bo jest półtora opakowania i 3-4 całe zespoły piłkarskie... Wróciłam powoli do domu i włączyłam sobie Grease.
Parę godzin później przyszedł do mnie Marco, usiedliśmy sobie przed telewizorem oglądając następny film czyli Trzy Metry Nad Niebem. Zastanawiając się co by się stało gdyby nasza historia się tak skończyła i nasze drogi by się rozeszły co trzeba przyznać że było bardzo blisko.
* 5 lat później*
Hmmm, pewnie chcecie wiedzieć jak się potoczył nasz los po tylu latach, co?
No to już wam opowiadam, od czego by tu zacząć? Może zacznę od tego że cała paczka znalazła się w Hiszpanii, wiem co myślicie "przecież wypadek w Barcelonie, twoja siostra itd." Lecz my jesteśmy w Madrycie. Tak Real Madryt i Lewandowski, Reus, Ronaldo, De Gea, Van Persie a nawet Błaszczykowski. Dziś siedzimy i oblewamy nasze sukcesy w karierze jakże i patrzymy jak nasze dzieci rosną. Tak, mamy z Marco ślicznego synka który ma niesamowity zapał do piłki po rodzicach, mały Louis ma już 3 latka i kochających rodziców. Wiecie nie mam już tak dużo więcej do powiedzenia, lecz wiem że nasza historia jest niesamowita i będę ją opowiadała moim dzieciom i ich dzieciom. Nareszcie odnalazłam szczęście, i zakochuję się w Marco co dzień to więcej.
-----
No i to koniec naszej przygody z Miką i Marco. Wkrótce tutaj znajdzie link do nowego bloga o Lewandowskim który moim zdaniem będzie o wiele ciekawszy niż ten blog ponieważ jest bardzo przemyślany i już mam bardzo dużo ułożone w głowie, i mogę obiecać że na pewno będzie dłuższy od tego bloga! To było tak na powitanie! ;)
Od razu chce podziękować wszystkim co czytali tego bloga, jest to dopiero mój pierwszy takiego typu blog. I dziękuje za komentarze, miłe słowa no i za wszystko! Wiedzcie że każdego z was bardzo mocno kocham i jestem wdzięczna! ♥
czwartek, 18 lipca 2013
środa, 5 czerwca 2013
Rozdział 14 - happy birthday ( part 2 )
Słyszałam głosy, krzyki ale nie wiedziałam co się dzieje. Kiedy na siłę otworzyłam swoje oczy obok mnie siedzieło dużo osób których nie znałam..
-Co... się... stało? K.. im wy jesteście? -wydusiłam z siebie przestraszona...
-ty nas nie pamiętasz? -zapytał szatyn,
-nie wszystkich.. -powiedziałam już mocniejszym głosem, jakiś chłopak podał mi szklankę wody którą wypiłam..
-a kogo pamiętasz? - zapytał Mario,
-ciebie, marco, moritza i robina.. -powiedziałam.., wtedy na salę wszedł lekarz, wyprosił wszystkich z sali było to na ok. 10 osób jeśli nie więcej...
-jak się czujesz? -zapytał doktor Dustenfeller,
-dobrze, co się stało? -zapytałam rozglądając się po szarym pokoju..
-kiedy wyszłaś z szatni wpadłaś na twojego ojca który uderzył cię w głowę metalową pałką, potem zaczął wyzywać cię.. -opowiedział lekarz... mój ojciec? ale to niemożliwe...
-damy ci tabletki, prześpisz się z pół godzinki i pamięć powinna wrócić!
Przytaknęłam na tak, wzięłam tabletki i migiem zasnęłam..
Moje oczy były zamknięte lecz słyszałam ciche głosy, jakąś rozmowę. Te głosy powoli były głośniejsze i słyszałam już każde słowo,
-mam nadzieję że się wybudzi, do pierwszego gwizdka pozostały 2h i 15 minut.. -powiedział chyba Marco,
-musi się obudzić, spokojnie! Ja w nią wieże wiem że jest silną dziewczyną i sobie poradzi w końcu to Mika! - to na pewno były słowa Mario.. to są prawdziwi przyjaciele, nawet kiedy życie przelatuję ci przed oczami to oni w ciebie wierzą... hah.. kochani to oni są... czekaj. zatrzymaj. cofnij. ŻE KURWA ILE ZOSTAŁO DO MECZU? Powiedział 2h i 15min. I co ja do jasnej cholery tutaj jeszcze robię? Przecież ja muszę być tam.. O mój kochany święty boże! Migiem otworzyłam oczy, wstałam i z łóżka odpinając wszystkie kable a chłopaki w szoku się na mnie patrzą,
-no a wy co? ruszać się, mam mecz do wygrania chyba! ruchy, idioci! - popędziłam ich,
Bez wypisywania się migiem wybiegliśmy ze szpitala, i do samochodu Mario.
-jesteś pewna że dasz radę zagrać? -zapytał moritz,
-ty sobie jaja robisz? dziś jest mecz o zwycięstwo, o puchar i ty się mnie jeszcze pytasz? -zapytałam, przewracają oczami..
Kiedy dojechaliśmy na stadion była już tam masa ludzi, biegliśmy w stronę wejścia a ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów.. jeszcze ja w tej okropnej koszuli szpitalnej.. omg. Wbiegłam do przebieralni i migiem zaczęłam się przebierać w swój strój. Nie mogłam opisać tej chwili, kiedy założyłam swój strój, numer 11 i czarno-żółte barwy to wróciło to uczucie. Byłam szczęśliwa, dopełniona, taka zadowolona i pewna siebie.. Czułam się jak pierwszy raz kiedy założyłam ten strój, jak przed pierwszym meczem w tej drużynie, wtedy kiedy moje życie było najpiękniejsze, kolorowe i cudowne. To uczucie dziś jest ze mną. Wyszłam z szatni i popędziłam do świetlicy, tam już wszyscy czekali nawet chłopcy którzy też byli przebrani! Trener kiwnął mi głową a dziewczyny ciepło przywitały.. Nałożyłam słuchawki na uszy i włączyłam swoją ulubioną piosenkę, Gabriel Fleszar - Kroplą Deszczu.. Stara dobra piosenka, zamknęłam oczy i oddychałam powoli.. Koncentrowałam się tak od kiedy pamiętam, moje myśli były puste a adrenalina we krwi rosła..
Ayleen mnie stuknęła w ramie i wtedy wiedziałam że już czas, teraz albo nigdy. Wyszliśmy na boisko, uśmiech mi z twarzy nie schodził, ludzie skandowali moje imię.. i śpiewali piosenkę BVB.
Potem pierwszy gwizdek.
Połowa meczu.
Drugi gwizdek.
Koniec.
3-2.
No i co teraz? To już koniec tak? TAK. Idziemy się najebać bo jest wygrana! Krzyki, skandowanie, gwizdanie, oklaski. Niesamowite, puchar jest nasz. UEFA CHAMPIONS LEAGUE jest nasza, teraz to my jesteśmy mistrzem przez rok. TAK! Wszystkie zdjęłyśmy nasze bluzki i w kolumnach zaczęła grać nam znana nuta, Gangnam Style - PSY. Cały zespół ustawił się w kwadrat, tak żeby wszyscy widzieli i zaczął się taniec. Potem w kolumnach zaczęły się pierwsze nuty od piosenki Happy Birthday i wszystkie dziewczyny uciekły, potem wróciły z różą w ręku i stanęły do koła mnie. Zaczęły śpiewać i wszyscy zebrani się dołączyli. Potem jeszcze chłopcy wybiegli z różami, i śpiewali. Łzy stanęły mi w oczach, a potem już leciały jak letni deszcz... Stałam i płakałam przytulając każdego po kolei, aż nadszedł czas na Marco. Przytuliłam go mocno, i spojrzałam mu w oczy, potem na jego ustach złożyłam długi i namiętny pocałunek. Wtedy wszystko było dobrze, było okej. Podziękowałam wszystkim i ruszyłam do szatni. Ubrałam dresy i wróciłam na mecz chłopaków, po drodze dostałam masę gratulacji itp.
Mogę poinformować też o tym że dziś będziemy świętować, jak idioci pić do upadłego! A wiecie czemu? Ponieważ chłopcy wygrali 2-0 z Bayernem i dziś będzie impreza. Po meczu ruszyłam do domu się przebrać, klub już jest zamówiony i cały do dyspozycji dla nas z kateringiem i alkoholem oczywiście. W domu się umyłam, pokręciłam włosy, umalowałam się, zjadłam batona i się ubrałam;
-Co... się... stało? K.. im wy jesteście? -wydusiłam z siebie przestraszona...
-ty nas nie pamiętasz? -zapytał szatyn,
-nie wszystkich.. -powiedziałam już mocniejszym głosem, jakiś chłopak podał mi szklankę wody którą wypiłam..
-a kogo pamiętasz? - zapytał Mario,
-ciebie, marco, moritza i robina.. -powiedziałam.., wtedy na salę wszedł lekarz, wyprosił wszystkich z sali było to na ok. 10 osób jeśli nie więcej...
-jak się czujesz? -zapytał doktor Dustenfeller,
-dobrze, co się stało? -zapytałam rozglądając się po szarym pokoju..
-kiedy wyszłaś z szatni wpadłaś na twojego ojca który uderzył cię w głowę metalową pałką, potem zaczął wyzywać cię.. -opowiedział lekarz... mój ojciec? ale to niemożliwe...
-damy ci tabletki, prześpisz się z pół godzinki i pamięć powinna wrócić!
Przytaknęłam na tak, wzięłam tabletki i migiem zasnęłam..
Moje oczy były zamknięte lecz słyszałam ciche głosy, jakąś rozmowę. Te głosy powoli były głośniejsze i słyszałam już każde słowo,
-mam nadzieję że się wybudzi, do pierwszego gwizdka pozostały 2h i 15 minut.. -powiedział chyba Marco,
-musi się obudzić, spokojnie! Ja w nią wieże wiem że jest silną dziewczyną i sobie poradzi w końcu to Mika! - to na pewno były słowa Mario.. to są prawdziwi przyjaciele, nawet kiedy życie przelatuję ci przed oczami to oni w ciebie wierzą... hah.. kochani to oni są... czekaj. zatrzymaj. cofnij. ŻE KURWA ILE ZOSTAŁO DO MECZU? Powiedział 2h i 15min. I co ja do jasnej cholery tutaj jeszcze robię? Przecież ja muszę być tam.. O mój kochany święty boże! Migiem otworzyłam oczy, wstałam i z łóżka odpinając wszystkie kable a chłopaki w szoku się na mnie patrzą,
-no a wy co? ruszać się, mam mecz do wygrania chyba! ruchy, idioci! - popędziłam ich,
Bez wypisywania się migiem wybiegliśmy ze szpitala, i do samochodu Mario.
-jesteś pewna że dasz radę zagrać? -zapytał moritz,
-ty sobie jaja robisz? dziś jest mecz o zwycięstwo, o puchar i ty się mnie jeszcze pytasz? -zapytałam, przewracają oczami..
Kiedy dojechaliśmy na stadion była już tam masa ludzi, biegliśmy w stronę wejścia a ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów.. jeszcze ja w tej okropnej koszuli szpitalnej.. omg. Wbiegłam do przebieralni i migiem zaczęłam się przebierać w swój strój. Nie mogłam opisać tej chwili, kiedy założyłam swój strój, numer 11 i czarno-żółte barwy to wróciło to uczucie. Byłam szczęśliwa, dopełniona, taka zadowolona i pewna siebie.. Czułam się jak pierwszy raz kiedy założyłam ten strój, jak przed pierwszym meczem w tej drużynie, wtedy kiedy moje życie było najpiękniejsze, kolorowe i cudowne. To uczucie dziś jest ze mną. Wyszłam z szatni i popędziłam do świetlicy, tam już wszyscy czekali nawet chłopcy którzy też byli przebrani! Trener kiwnął mi głową a dziewczyny ciepło przywitały.. Nałożyłam słuchawki na uszy i włączyłam swoją ulubioną piosenkę, Gabriel Fleszar - Kroplą Deszczu.. Stara dobra piosenka, zamknęłam oczy i oddychałam powoli.. Koncentrowałam się tak od kiedy pamiętam, moje myśli były puste a adrenalina we krwi rosła..
Ayleen mnie stuknęła w ramie i wtedy wiedziałam że już czas, teraz albo nigdy. Wyszliśmy na boisko, uśmiech mi z twarzy nie schodził, ludzie skandowali moje imię.. i śpiewali piosenkę BVB.
Potem pierwszy gwizdek.
Połowa meczu.
Drugi gwizdek.
Koniec.
3-2.
No i co teraz? To już koniec tak? TAK. Idziemy się najebać bo jest wygrana! Krzyki, skandowanie, gwizdanie, oklaski. Niesamowite, puchar jest nasz. UEFA CHAMPIONS LEAGUE jest nasza, teraz to my jesteśmy mistrzem przez rok. TAK! Wszystkie zdjęłyśmy nasze bluzki i w kolumnach zaczęła grać nam znana nuta, Gangnam Style - PSY. Cały zespół ustawił się w kwadrat, tak żeby wszyscy widzieli i zaczął się taniec. Potem w kolumnach zaczęły się pierwsze nuty od piosenki Happy Birthday i wszystkie dziewczyny uciekły, potem wróciły z różą w ręku i stanęły do koła mnie. Zaczęły śpiewać i wszyscy zebrani się dołączyli. Potem jeszcze chłopcy wybiegli z różami, i śpiewali. Łzy stanęły mi w oczach, a potem już leciały jak letni deszcz... Stałam i płakałam przytulając każdego po kolei, aż nadszedł czas na Marco. Przytuliłam go mocno, i spojrzałam mu w oczy, potem na jego ustach złożyłam długi i namiętny pocałunek. Wtedy wszystko było dobrze, było okej. Podziękowałam wszystkim i ruszyłam do szatni. Ubrałam dresy i wróciłam na mecz chłopaków, po drodze dostałam masę gratulacji itp.
Mogę poinformować też o tym że dziś będziemy świętować, jak idioci pić do upadłego! A wiecie czemu? Ponieważ chłopcy wygrali 2-0 z Bayernem i dziś będzie impreza. Po meczu ruszyłam do domu się przebrać, klub już jest zamówiony i cały do dyspozycji dla nas z kateringiem i alkoholem oczywiście. W domu się umyłam, pokręciłam włosy, umalowałam się, zjadłam batona i się ubrałam;
Potem wyszłam na imprezę, jak już wszystko się rozkręciło nie było odwrotu. Wódka, piwo, wino, gin, tonik, whisky.. Wszystko się lało i mieszało, kocham życie. Przetańczyłam pół nocy z mym mężczyzną Marco a drugą pół z resztą idiotów.. Mario, Moritz, Lewy, Robin i wszyscy inni, kocham ich. Bez nich by mnie tu nie było, potem tańce na stołach... A co potem...?
poniedziałek, 27 maja 2013
Rozdział 13 - happy birthday (part 1)
Minęły 3 miesiące. Zmieniłam numer nawet. Chłopaki mi pomagają jak tylko mogą, próbują i ja to doceniam. Manchester mnie wykupił lecz trener dał wolne, trenuję lecz tylko czasami by utrzymać formę, próbuję się jakoś podnieść z tego doła i powoli przyzwyczajam się żyć z bólem w sercu, tęsknotą i smutkiem. Moje uczucie nawet przez chwilę nie wygasło. Prawda jest taka że tęsknie za nim, za tym jego uśmiechem, głupimi żartami, ślicznym uśmiechem, przepięknymi oczami ogólnie za nim... Czasami się zastanawiam czy ja w ogóle kiedyś się zakocham w tym jednym jedynym i spędzę z nim resztę życia, może takie rzeczy to tylko w filmach? A rzeczywistość jest inna? A z drugiej strony może czas na zmianę? No bo jaki chłopak chciał by mieć taką dziewczynę jak ja? W rozsypce i ze złamanym sercem... Chyba jednak czas wprowadzić zmiany w swoje życie.. Zacznijmy od zaraz. Chcę znowu być tą radosną kochającą i szczęśliwą. Lecz samo się to nie stanie, trzeba się za siebie wziąć.
Takie przemyślenia męczyły mnie całą noc, zasnęłam dopiero koło 4 rano.
Budzik zadzwonił przed południem koło 11;15. Więc uśmiechnęłam się szeroko,
-to będzie dobry dzień -powtórzyłam sobie w głowie jeszcze i wstałam zrobić śniadanie, potem się umyłam, umalowałam wyprostowałam swoje długie włosy i poszłam do garderoby po jakieś łachy.
Potem chciałam zmiany, nie chciałam już mieć moich zwykłych blond włosów z niebieskimi pasemkami, więc szybko złapałam telefon w rękę i poleciałam do fryzjera obok. Potem zdecydowałam się na takie coś;
-ty go nadal kochasz a on ciebie, to widać chłopak jest załamany.. popadł w depresję lecz nie daje tego po sobie poznać, nie chcę pokazać słabości.. Ale ja wiem to że jeśli się kochacie to wszystko przetrwacie!
Przytaknęłam i zadzwonił mój telefon, numer był zastrzeżony..
-Słucham, Mika Ziman.
-Witam, jestem szefem UEFA Champions League.
-Aha, miło mi.
Powiedziałam, i o co niby chodzi?
-Mieliśmy zebranie na temat pani transferu, z powodów przez jakie pani musiała zmienić zespół są okej lecz Manchester już odpadł z gry a pani jako zawodniczka BVB musi zagrać z nimi w finale by dopełnić kontrakt potem jest już pani cała dla Manchestera, takie są zasady do finału.
-Uhmmm... Skoro takie są zasady to nie sprzeciwiam się, dziękuję za powiadomienie!
Powiedziałam i szef życzył mi miłego dnia i się rozłączył.
-Co się stało?
Zapytał Jurgen,
-To jest moja gra, ja ją zaczęłam i ja ją skończę. Jak obiecałam dotrzymam obietnicy i doprowadzę BVB do złota dziś!
Wypowiedziałam uśmiechając się szczerze.
-czyli że dziś grasz z borussią o puchar?
zapytał w szoku?
-tak, muszę wypełnić kontrakt!
-to świetnie!
Powiedział trener gratulując mi,
-Trenerze kiedy zaczniemy na... O-o-oo- mój boże. MIKA!
Wydarł się na cały stadion jeśli nie cały Londyn Mario, który po tym rzucił się na mnie i nie chciał puścić. Jak by mnie już nigdy miał nie zobaczyć.
-Mario, kochanie! Ja chcę żyć!
Mario mnie puścił i uśmiech mu z twarzy nie schodził,
-Kochanie, słońce! Jak mogłaś nas tak zostawić? Wiesz co ja tam przeżywałem? Ah, mniejsza z tym, teraz najważniejsze! WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJ LEPSZEGO BABE!
Przytulił mnie mocno Mario a wtedy wyszła połowa zespołu którzy od razu się uśmiechnęli na mój widok, rzucili wszystko co trzymali i pobiegli w moją stronę. Mario dał mi przepiękne złote kolczyki z naszyjnikiem do którego był wisiorek w kształcie serca a w nim wygrawerowane nasze imiona. Lewy dał mi śliczne opakowanie na telefon, Kuba wino z mojego roku.. Tyle ślicznych prezentów.. No a pod koniec ktoś krzyknął moje imię, odwracając się zobaczyłam jego. Od razu przed moimi oczami pojawiły się miliony wspomnień wszystkie te dobre i złe... A na koniec to jak się poznaliśmy.. No i te wszystkie uczucia z którymi się tak męczyłam powróciły jak na zawołanie..
Poszłam do niego szybkim krokiem a on wyją z za siebie małe złote pudełeczko, które mi wręczył.
-Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń by ci się życie ułożyło i... nadał cię kocham, i się nie poddam!
Przytuliłam go mocno, i znowu poczułam jego zapach zobaczyłam jego piękne oczy.. które tak jak pierwszego dnia mnie zahipnotyzowały, znowu...
Potem z korytarza było słychać piosenkę 100 lat, i z ogromnym tortem ze świeczkami weszli oczywiście Robin i Dawid z resztą zespołu.. Też dali mi śliczne prezenty, ile ich tutaj było.. Na koniec jeszcze pojawiły się dziewczyny które były bardzo zadowolone że z nimi zagram w finale, i bardzo się cieszyły że mnie znowu widzą.. Potem wszyscy razem czyli ok. jakieś 4 kluby poszliśmy na obiad do restauracji by się najeść niestety nikt nie pił oprócz Manchesteru bo my inni dziś gramy.
Po pysznym obiedzie wszyscy wróciliśmy na stadion, już nie było treningu tylko wszyscy poszliśmy się przebrać.. Wtedy sobie przypomniałam o prezencie który dostałam od Marco, wyjęłam małe pudełeczko i otworzyłam je. W środku znajdował się nie tani złoty pierścionek z diamentem w środku w którym przy świetle było widać słowa "na zawszę twój" a w środku było wygrawerowane "Mika ♥ Marco" i data dnia w którym się związaliśmy, prezent był przepiękny.. Widać że się postarał..
-Jak emocje? zdenerwowana, kotku?
Zapytał Moritz który się do mnie dosiadł, ja miałam łzy w oczach od tego prezentu..
-co się stało?
zapytał Mo, jak ja go kocham.. zawsze jest przy mnie! Pokazałam mu ten śliczny pierścionek a Moritz się mu przyjrzał,
-to prezent od Marco, tak?
Zapytał ja przytaknęłam,
-powiedz mi Mika, czy ty nadal go kochasz?
Zapytał patrząc mi w oczy,
-tak, jak nikogo innego w moich całym cholernym życiu..
odpowiedziałam,
-to nie daj mu odejść, on cię kocha i to okazuje! Nie bądź głupia i za nic w świecie nie pozwól mu odejść, bo niedługo będzie za późno i on zapomni o tym co was łączyło i przejdzie dalej w życiu, zamykając rozdział z tobą. A za 10 lat kiedy się spotkacie na ulicy, on ci opowie o swojej żonie i dzieciach a ty będziesz żałowała że on nie opowiada innej o tobie!
Powiedział Leitner całując mnie w policzek, i odszedł się przygotowywać na mecz.. No a prawda była taka, że każde jego głupie słowo było prawdą, ja nie mogę pozwolić mu odejść przez taką głupotę..
Wstałam i biegiem wybiegłam z szatni, i ostatnie co poczułam to ból przeszywający moje ciało, a potem to już było czarno..
Takie przemyślenia męczyły mnie całą noc, zasnęłam dopiero koło 4 rano.
Budzik zadzwonił przed południem koło 11;15. Więc uśmiechnęłam się szeroko,
-to będzie dobry dzień -powtórzyłam sobie w głowie jeszcze i wstałam zrobić śniadanie, potem się umyłam, umalowałam wyprostowałam swoje długie włosy i poszłam do garderoby po jakieś łachy.
Potem chciałam zmiany, nie chciałam już mieć moich zwykłych blond włosów z niebieskimi pasemkami, więc szybko złapałam telefon w rękę i poleciałam do fryzjera obok. Potem zdecydowałam się na takie coś;
Była to ogromna zmiana, lecz podobała mi się. Niebieski mi pasuje do oczu, są takie zielono/niebieskie jak ocean.. mmmmh.. kocham je.. Fryzjer to był taki prezent ode mnie dla mnie, na urodziny. Właśnie, dziś kończę 21 lat. Stara? Nie. Młoda? No chyba. Czas jeszcze żyć puki można, co nie? Kiedy weszłam do domu była 14;24 więc szybko się spakowałam i poleciałam na stadion Wembley gdzie miałam trening za pól godziny o 15. Po 5 minutach byłam na miejscu, kiedy już weszłam na stadion poszłam się przebrać i wyszłam na boisko a tam na mój szok była drużyna Borussi Dortmund, moja stara drużyna. Wszyscy na mnie patrzyli, nie wiedzieli co powiedzieć lecz ja nie ucieknę, nie stchórzę od przyszłości przecież.. Potem trener kazał kontynuować ćwiczenie, kiedy poszłam położyć swoje rzeczy na ławce ktoś mnie złapał ze ramie. Odwracając się zobaczyłam trenera chłopców Jurgena Kloopa, odrazu mnie przytulił.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja tęsknie, bez ciebie ten klub jest jak pustynia.. nia ma nic..
Wypowiedział się Jurgen..
-Wiem, chciała bym zagrać z wami.. i przepraszam!
Jurgen się do mnie usmiechnął,
-Jak się czujesz? Już lepiej? Widać że są poprawy, i duże zmiany!
Dodał,
-Powoli przyzwyczajam się do bólu i jakoś się wszystko nawet zaczyna układać..
Powiedziałam uśmiechając się,
-a zastanawiałaś się nad tym co cię ostatnio zapytałem?
Zapytał patrząc mi w oczy, usiedliśmy na ławce
-po przemyśleniu tego wszystkiego, to ja go kocham i na pewno zawsze będę lecz teraz już za późno by to wszystko odkręcić, czasu nie odwrócę... i chyba jednak nie warto było, lecz kiedyś to wszystko się ułoży..-ty go nadal kochasz a on ciebie, to widać chłopak jest załamany.. popadł w depresję lecz nie daje tego po sobie poznać, nie chcę pokazać słabości.. Ale ja wiem to że jeśli się kochacie to wszystko przetrwacie!
Przytaknęłam i zadzwonił mój telefon, numer był zastrzeżony..
-Słucham, Mika Ziman.
-Witam, jestem szefem UEFA Champions League.
-Aha, miło mi.
Powiedziałam, i o co niby chodzi?
-Mieliśmy zebranie na temat pani transferu, z powodów przez jakie pani musiała zmienić zespół są okej lecz Manchester już odpadł z gry a pani jako zawodniczka BVB musi zagrać z nimi w finale by dopełnić kontrakt potem jest już pani cała dla Manchestera, takie są zasady do finału.
-Uhmmm... Skoro takie są zasady to nie sprzeciwiam się, dziękuję za powiadomienie!
Powiedziałam i szef życzył mi miłego dnia i się rozłączył.
-Co się stało?
Zapytał Jurgen,
-To jest moja gra, ja ją zaczęłam i ja ją skończę. Jak obiecałam dotrzymam obietnicy i doprowadzę BVB do złota dziś!
Wypowiedziałam uśmiechając się szczerze.
-czyli że dziś grasz z borussią o puchar?
zapytał w szoku?
-tak, muszę wypełnić kontrakt!
-to świetnie!
Powiedział trener gratulując mi,
-Trenerze kiedy zaczniemy na... O-o-oo- mój boże. MIKA!
Wydarł się na cały stadion jeśli nie cały Londyn Mario, który po tym rzucił się na mnie i nie chciał puścić. Jak by mnie już nigdy miał nie zobaczyć.
-Mario, kochanie! Ja chcę żyć!
Mario mnie puścił i uśmiech mu z twarzy nie schodził,
-Kochanie, słońce! Jak mogłaś nas tak zostawić? Wiesz co ja tam przeżywałem? Ah, mniejsza z tym, teraz najważniejsze! WSZYSTKIEGO NAJ NAJ NAJ LEPSZEGO BABE!
Przytulił mnie mocno Mario a wtedy wyszła połowa zespołu którzy od razu się uśmiechnęli na mój widok, rzucili wszystko co trzymali i pobiegli w moją stronę. Mario dał mi przepiękne złote kolczyki z naszyjnikiem do którego był wisiorek w kształcie serca a w nim wygrawerowane nasze imiona. Lewy dał mi śliczne opakowanie na telefon, Kuba wino z mojego roku.. Tyle ślicznych prezentów.. No a pod koniec ktoś krzyknął moje imię, odwracając się zobaczyłam jego. Od razu przed moimi oczami pojawiły się miliony wspomnień wszystkie te dobre i złe... A na koniec to jak się poznaliśmy.. No i te wszystkie uczucia z którymi się tak męczyłam powróciły jak na zawołanie..
Poszłam do niego szybkim krokiem a on wyją z za siebie małe złote pudełeczko, które mi wręczył.
-Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń by ci się życie ułożyło i... nadał cię kocham, i się nie poddam!
Przytuliłam go mocno, i znowu poczułam jego zapach zobaczyłam jego piękne oczy.. które tak jak pierwszego dnia mnie zahipnotyzowały, znowu...
Potem z korytarza było słychać piosenkę 100 lat, i z ogromnym tortem ze świeczkami weszli oczywiście Robin i Dawid z resztą zespołu.. Też dali mi śliczne prezenty, ile ich tutaj było.. Na koniec jeszcze pojawiły się dziewczyny które były bardzo zadowolone że z nimi zagram w finale, i bardzo się cieszyły że mnie znowu widzą.. Potem wszyscy razem czyli ok. jakieś 4 kluby poszliśmy na obiad do restauracji by się najeść niestety nikt nie pił oprócz Manchesteru bo my inni dziś gramy.
Po pysznym obiedzie wszyscy wróciliśmy na stadion, już nie było treningu tylko wszyscy poszliśmy się przebrać.. Wtedy sobie przypomniałam o prezencie który dostałam od Marco, wyjęłam małe pudełeczko i otworzyłam je. W środku znajdował się nie tani złoty pierścionek z diamentem w środku w którym przy świetle było widać słowa "na zawszę twój" a w środku było wygrawerowane "Mika ♥ Marco" i data dnia w którym się związaliśmy, prezent był przepiękny.. Widać że się postarał..
-Jak emocje? zdenerwowana, kotku?
Zapytał Moritz który się do mnie dosiadł, ja miałam łzy w oczach od tego prezentu..
-co się stało?
zapytał Mo, jak ja go kocham.. zawsze jest przy mnie! Pokazałam mu ten śliczny pierścionek a Moritz się mu przyjrzał,
-to prezent od Marco, tak?
Zapytał ja przytaknęłam,
-powiedz mi Mika, czy ty nadal go kochasz?
Zapytał patrząc mi w oczy,
-tak, jak nikogo innego w moich całym cholernym życiu..
odpowiedziałam,
-to nie daj mu odejść, on cię kocha i to okazuje! Nie bądź głupia i za nic w świecie nie pozwól mu odejść, bo niedługo będzie za późno i on zapomni o tym co was łączyło i przejdzie dalej w życiu, zamykając rozdział z tobą. A za 10 lat kiedy się spotkacie na ulicy, on ci opowie o swojej żonie i dzieciach a ty będziesz żałowała że on nie opowiada innej o tobie!
Powiedział Leitner całując mnie w policzek, i odszedł się przygotowywać na mecz.. No a prawda była taka, że każde jego głupie słowo było prawdą, ja nie mogę pozwolić mu odejść przez taką głupotę..
Wstałam i biegiem wybiegłam z szatni, i ostatnie co poczułam to ból przeszywający moje ciało, a potem to już było czarno..
niedziela, 19 maja 2013
Rozdział 12 - it's over, believe me it is!
Następnego dnia z samego rana był trening. Wstałam razem z słońcem by zrobić sobie śniadanie, ubrać się już w ubrania treningowe i spakować. Potem migiem ruszyłam na stadion, byłam tam dosyć wcześnie myślałam że sobie trochę pogram jak to ja mam w zwyczaju lecz na Bernabeu znajdowali się zawodnicy Manchester United. Usiadłam obok na ławce trenera i się im przyglądałam. W środku treningu podbiegli do mnie Robin Van Persie i David De Gea muszę przyznać że wyglądem to oni grzeszyli..
-Cześć, jestem Robin Van Persie, -przedstawił się Robin
-A ja David De Gea,
-Miło mi, Mika Ziman.
-No to miło, a teraz rusz się i choć z nami potrenować! -rzucił David
-Naprawdę? Mogę? -zapytałam z szokiem,
-No jasne, choć -Robin pociągnął mnie za rękę do reszty zespołu,
Poznałam ich trenera który był przemiły i resztę zespołu, byli niesamowici. Tacy mili i kochani, perfekcyjni normalnie jednym słowem. Polubiłam ich wszystkich od razu, jak bracia.. Nie obyło się bez wygłupów oczywiście. Po treningu Robin zabrał moją torbę wiec zaczęłam go ganiać jak idiotka, lecz gdy go dogoniłam wskoczyłam mu na plecy i oboje się przewróciliśmy, oboje wybuchliśmy śmiechem a zaraz po nas reszta zespołu nawet trener.
-Ooo, czyżbyśmy coś przegapili?
Usłyszałam głos za sobą, wiedziałam do kogo on należy i wiedziałam że nie należał do zadowolonych tym widokiem..
-Hej kochanie, poznaj Robina tego głupiego i Davida tego głupszego!.
-Wybuchłam śmiechem nadal leżąc na trawie a David który mi pomagał wstać puścił moją rękę i znowu oboje wybuchliśmy śmiechem. Pożegnałam się z chłopakami i wymieniłam się numerami, ustaliliśmy też że się mamy jeszcze spotkać przed wyjazdem. Manchester też przyjechali wczoraj lecz wyjeżdżają po nas.
-Oj kochanie ni złość się tak, ja nie jestem zła na ciebie jak ty się wygłupiasz z innymi.
Chciałam mu dać buziaka lecz się odsuną, więc zła zignorowałam to odeszłam od niego. Zaczęliśmy trening i mieliśmy się dobrać chłopak dziewczyna więc szybkim krokiem powędrowałam do Mario który był strasznie ucieszny moim wyborem partnerskim na dziś. Potem zaczęliśmy robić wszystkie różne ćwiczenia.
Ja miałam mecz dziś o 15;30 a chłopaki o 18;30 więc obejdziemy w jeden dzień wszystko. Potem jeszcze impreza, Real Madryt i Borussia Dortmund no i miał być jeszcze jakiś zespół tylko nie wiem jaki. Wszyscy zostaliśmy na stadionie już, chłopaki chcieli obejrzeć nasz mecz więc już wszyscy tu siedzimy. Od tej styki wcześniej dzisiejszego dnia nie wymieniłam nawet słowa z Marco. Lecz widocznie jemu nie było przykro skoro nie mógł odlepić oczu od Cissi przyjaciółki Angeliki która jest przyjaciółką z dzieciństwa Mario. Podeszłam do nich uśmiechając się miło,
-Ooo, Angii i Cissi przedstawiam wam jedną z moich najbliższych osób tutaj to jest Mika!
Oczy obuch dziewczyn zaświeciły,
-Oo mój boże, nawet nie wiesz jak bardzo cię chciałam poznać. Tyle o tobie już słyszałam i po prostu jestem twoją fanką, jesteś taka śliczna w ogóle tak się cieszę że cię mogę poznać naprawdę!
Przywitała mnie miłymi słowami Angii a jej koleżanka się zgodziła!
-dziękuję kochanie! to naprawdę bardzo miłe słowa, może wybierzecie się ze mną na lunch co? Nie obrazisz się Mario?
Zapytałam, dziewczyny wydawały się być bardzo miłe,
-nie no co ty,
Dodał Mario
-Naprawdę możemy iść z tobą?
-zapytała Cissi,
-Jasne idziemy!
Poszłyśmy do pobliskiej restauracji i zamówiłyśmy sobie po hiszpańskim daniu. Gadałyśmy o wszystkim między niebem a ziemią i w tych dziewczynach zobaczyłam prawdziwe przyjaciółki których mi brakowało tak,
-Hej a powiedz mi Mika czy między tobą a Mario coś jest?
Zapytała Cissi patrząc co rusz na mnie co rusz na Angii, od razu załapałam o co kaman.
-Hahahhaha. Skąd ja jestem z Marco, Mario jest jednym z moich najbliższych tutaj w Niemczech! A ty Angii, powinnaś zaryzykować, na pewno się wygadam lecz on tez czuje mięte więc proszę powiedz mu co czujesz!
-na.. na prawdę?
zapytała Angii,
-Na prawdę!
Potwierdziłam.
Wróciłyśmy na stadion, dziewczyny poszły do domu się przebrać. Tak mieszkają tutaj w Madrycie. Kiedy mnie ktoś objął od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Marco, kotku jestem na ciebie zła!
Powiedziałam stanowczo,
-Oj na mnie nie można być złym, dopiero co się pogodziliśmy nie złość się kochanie!
Odwróciłam się do Marco i zaczęliśmy się całować. Weszliśmy do szatki którą za sobą zasunęliśmy i powoli nasza garderoba z nas znikała. No i potem już chyba wiecie co się stało. Kiedy wyszliśmy z szatki z powrotem na stadion wszyscy się dziwnie uśmiechali do nas, zdziwiona dosiadłam się do nich.
-ładna fryzura Mika, u jakiego fryzjera byłaś? 'Szybkie cięcie z Marco' ? Dasz numer?
Zaczął się Mario nabijać ze mnie, a wszyscy się zaśmiali,
-Oj Mario kochanie. Jeszcze słowo a pożałujesz, może mam opowiedzieć wszystkim tutaj jak to ty byłeś na imprezie u mnie i..
-Dobra dobra, zamknij się już!
Dodał zniesmaczony.
Potem już zaczęli się zbierać ludzie więc poszłyśmy się przebrać w stroje meczowe. A potem pierwszy gwizdek.
Mecz zakończył się wygraną 3-1 dla nas. Potem tylko wykąpałam się, przebrałam i poszłam kibicować chłopakom. Którzy też wygrali 4-3. Po meczu od razu ja wybrałam się do hotelu by się przebrać na imprezę,
-Cześć, jestem Robin Van Persie, -przedstawił się Robin
-A ja David De Gea,
-Miło mi, Mika Ziman.
-No to miło, a teraz rusz się i choć z nami potrenować! -rzucił David
-Naprawdę? Mogę? -zapytałam z szokiem,
-No jasne, choć -Robin pociągnął mnie za rękę do reszty zespołu,
Poznałam ich trenera który był przemiły i resztę zespołu, byli niesamowici. Tacy mili i kochani, perfekcyjni normalnie jednym słowem. Polubiłam ich wszystkich od razu, jak bracia.. Nie obyło się bez wygłupów oczywiście. Po treningu Robin zabrał moją torbę wiec zaczęłam go ganiać jak idiotka, lecz gdy go dogoniłam wskoczyłam mu na plecy i oboje się przewróciliśmy, oboje wybuchliśmy śmiechem a zaraz po nas reszta zespołu nawet trener.
-Ooo, czyżbyśmy coś przegapili?
Usłyszałam głos za sobą, wiedziałam do kogo on należy i wiedziałam że nie należał do zadowolonych tym widokiem..
-Hej kochanie, poznaj Robina tego głupiego i Davida tego głupszego!.
-Wybuchłam śmiechem nadal leżąc na trawie a David który mi pomagał wstać puścił moją rękę i znowu oboje wybuchliśmy śmiechem. Pożegnałam się z chłopakami i wymieniłam się numerami, ustaliliśmy też że się mamy jeszcze spotkać przed wyjazdem. Manchester też przyjechali wczoraj lecz wyjeżdżają po nas.
-Oj kochanie ni złość się tak, ja nie jestem zła na ciebie jak ty się wygłupiasz z innymi.
Chciałam mu dać buziaka lecz się odsuną, więc zła zignorowałam to odeszłam od niego. Zaczęliśmy trening i mieliśmy się dobrać chłopak dziewczyna więc szybkim krokiem powędrowałam do Mario który był strasznie ucieszny moim wyborem partnerskim na dziś. Potem zaczęliśmy robić wszystkie różne ćwiczenia.
Ja miałam mecz dziś o 15;30 a chłopaki o 18;30 więc obejdziemy w jeden dzień wszystko. Potem jeszcze impreza, Real Madryt i Borussia Dortmund no i miał być jeszcze jakiś zespół tylko nie wiem jaki. Wszyscy zostaliśmy na stadionie już, chłopaki chcieli obejrzeć nasz mecz więc już wszyscy tu siedzimy. Od tej styki wcześniej dzisiejszego dnia nie wymieniłam nawet słowa z Marco. Lecz widocznie jemu nie było przykro skoro nie mógł odlepić oczu od Cissi przyjaciółki Angeliki która jest przyjaciółką z dzieciństwa Mario. Podeszłam do nich uśmiechając się miło,
-Ooo, Angii i Cissi przedstawiam wam jedną z moich najbliższych osób tutaj to jest Mika!
Oczy obuch dziewczyn zaświeciły,
-Oo mój boże, nawet nie wiesz jak bardzo cię chciałam poznać. Tyle o tobie już słyszałam i po prostu jestem twoją fanką, jesteś taka śliczna w ogóle tak się cieszę że cię mogę poznać naprawdę!
Przywitała mnie miłymi słowami Angii a jej koleżanka się zgodziła!
-dziękuję kochanie! to naprawdę bardzo miłe słowa, może wybierzecie się ze mną na lunch co? Nie obrazisz się Mario?
Zapytałam, dziewczyny wydawały się być bardzo miłe,
-nie no co ty,
Dodał Mario
-Naprawdę możemy iść z tobą?
-zapytała Cissi,
-Jasne idziemy!
Poszłyśmy do pobliskiej restauracji i zamówiłyśmy sobie po hiszpańskim daniu. Gadałyśmy o wszystkim między niebem a ziemią i w tych dziewczynach zobaczyłam prawdziwe przyjaciółki których mi brakowało tak,
-Hej a powiedz mi Mika czy między tobą a Mario coś jest?
Zapytała Cissi patrząc co rusz na mnie co rusz na Angii, od razu załapałam o co kaman.
-Hahahhaha. Skąd ja jestem z Marco, Mario jest jednym z moich najbliższych tutaj w Niemczech! A ty Angii, powinnaś zaryzykować, na pewno się wygadam lecz on tez czuje mięte więc proszę powiedz mu co czujesz!
-na.. na prawdę?
zapytała Angii,
-Na prawdę!
Potwierdziłam.
Wróciłyśmy na stadion, dziewczyny poszły do domu się przebrać. Tak mieszkają tutaj w Madrycie. Kiedy mnie ktoś objął od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Marco, kotku jestem na ciebie zła!
Powiedziałam stanowczo,
-Oj na mnie nie można być złym, dopiero co się pogodziliśmy nie złość się kochanie!
Odwróciłam się do Marco i zaczęliśmy się całować. Weszliśmy do szatki którą za sobą zasunęliśmy i powoli nasza garderoba z nas znikała. No i potem już chyba wiecie co się stało. Kiedy wyszliśmy z szatki z powrotem na stadion wszyscy się dziwnie uśmiechali do nas, zdziwiona dosiadłam się do nich.
-ładna fryzura Mika, u jakiego fryzjera byłaś? 'Szybkie cięcie z Marco' ? Dasz numer?
Zaczął się Mario nabijać ze mnie, a wszyscy się zaśmiali,
-Oj Mario kochanie. Jeszcze słowo a pożałujesz, może mam opowiedzieć wszystkim tutaj jak to ty byłeś na imprezie u mnie i..
-Dobra dobra, zamknij się już!
Dodał zniesmaczony.
Potem już zaczęli się zbierać ludzie więc poszłyśmy się przebrać w stroje meczowe. A potem pierwszy gwizdek.
Mecz zakończył się wygraną 3-1 dla nas. Potem tylko wykąpałam się, przebrałam i poszłam kibicować chłopakom. Którzy też wygrali 4-3. Po meczu od razu ja wybrałam się do hotelu by się przebrać na imprezę,
Sukienka była tylko na specjalne okazje, dostałam ją od mojej babci zanim odeszła od nas. Dziś był taki dzień, Marco obiecał mi niespodziankę. Na imprezę dotarłam sama i widocznie wszyscy tam byli, nawet drużyna moich ulubieńców Manchester, Od razu podbiegłam do Davida i Robina.
-Ślicznie dziś wyglądasz!
Skomplementował mnie David,
-oo i kto to mówi co?
Dodałam puszczając mu oczko,
-zatańczysz?
Zapytał Robin, zgodziłam się i poszliśmy razem na parkiet. Na parkiecie znalazł się już nawet mój chłopak razem z Cissi. Marco próbował ukryć swoją zazdrość ja się tylko zaśmiałam. Potem nagle stało się coś mi niespodziewanego. Przed moimi oczami Cissi pocałowała Marco, on najpierw odwzajemnił pocałunek a potem ją odepchnął nie wiedząc o się dzieje. Ja wybiegłam na dwór, dla mnie to było za dużo, ja tak nie mogę żyć. On jest piłkarzem takie rzeczy będą się zdarzać cały czas, a ja nie wytrzymam tego psychicznie. Usiadłam na schodach cała zapłakana, nie wiedząca co się dzieje wokół mnie. Poczułam że ktoś mnie przytulił, był to Robin a z mojej drugiej usiadł David. Jak się cieszyłam że ich mam przy sobie wtedy, znam ich jeden dzień a już mi życie ratują.
-Ja.. nie mogę.. ja.. ja.. chcę stąd wyjechać.. nie chce go widzieć już..
Wydusiłam z siebie, Robin mnie mocno przytulił.
-Jeśli chcesz to wyjedz, przyjedz do nas do Manchesteru. Nasz klub cię na pewno może wykupić. Zastanów się nad tym.
Powiedział David.
-Jaa.. na pewno tam mogę? Jeśli tak to ja już chce to zrobić.
Powiedziałam, na pewno to już koniec tej miłości. Jakoś to przetrwam, chcę tylko stąd wyjechać.
-Na pewno, jakoś to załatwimy! Choć do nas do hotelu tam się prześpisz a jutro pogadamy o wszystkim!
Poszłam z chłopakami do ich hotelu, mogłam spać w pokoju Robina i Davida, to nie był problem dla nikogo. Po wszystkich emocjach które dzisiejszy dzień mi przyniósł byłam zmęczona i od razu usnęłam.
Rano się obudziłam koło 10 rano, obok leżała kartka.
"Nie chcieliśmy cię budzić, będziemy po 10. Trzymaj się Robin i David xx"
Uśmiechnęłam się na widok kartki i do pokoju wpadli chłopcy, uśmiechnęłam się na ich widok.
-dzień dobry królewno, jak się czujesz?
Zapytał się David,
-O wiele lepiej niż wczoraj..
Powiedziałam.
-No to tak Robin ci da jakieś ubrania i pójdziemy na śniadanie a potem do twojego trenera okej? Z naszym już rozmawialiśmy i z damskim powiedzieli że dadzą każdą cenę za ciebie!
Powiedział David,
-O mój boże, jak ja wam za to wszystko podziękuję? Kocham was, strasznie dziękuję!
Robin dał mi swoją bluzę z jego numerem, imieniem i logiem Manchesteru a do tego dresy. Poszliśmy na dół zjeść śniadanie, tam był już prawie cały zespół. Wszyscy bili tacy mili i się mną opiekowali, pytali jak się czuje i tak dalej. To było takie miłe z ich strony. Po śniadaniu wybraliśmy się na stadion, tam teraz jest trening. Trener od razu przyszedł do mnie,
-jak się czujesz, Mika? Jest mi tak strasznie przykro z tego co się stało, jeśli chcesz weź sobie parę dni wolnego.
Powiedział czule trener, aż serce nie miałam by mu teraz powiedzieć że odchodzę ale muszę,
-Ja przepraszam.. ale ja odchodzę.. ja nie mogę już tak..
Wydukałam z siebie, brzmiało to jak bym miała z 5 lat i była jakąś sirotą..
-Ale.. czy jesteś pewna swojej decyzji?
Zapytał patrząc mi prosto w oczy,
-Tak, w 100%. Manchester zapłaci za mnie każdą cenę..
Powiedziałam.
-Dobrze, a więc.. Dziękuję ci za te wszystkie wspaniałe chwile z nami, lecz powiedz mi tylko jedną rzecz. Czy warto jest oddać wszystkie te miłe chwile za taki błąd ze strony tej dziewczyny?
Zapytał patrząc mi prosto w oczy, zamurowało mnie nie wiedziałam co powiedzieć.
-Zastanów się i daj znać do czego dojdziesz. A teraz powodzenia na nowej drodze życia.
Powiedział uśmiechając się,
-Że co? T.. Ty odchodzisz? Mika, ja cię kocham, to nie była moja wina.. ona mnie pocałowała, nie zostawiaj mnie tutaj ja sobie nie poradzę bez ciebie, ty tak nie możesz, co ja mam zrobić byś mi wybaczyła?Mika proszę cię..
Zaczął Marco który stał za mną, był w rozsypce. Oczy podpuchnięte a teraz stał ze łzami w oczach, co ja z nim zrobiłam? Ale on oddał ten pocałunek.. Podeszłam do niego i złożyłam pocałunek na jego ustach,
-Marco, słońce. Kocham cię, pamiętaj o tym. Kochałam, kocham i zawsze będę kochać niezależnie od tego co się stanie lecz to już koniec naszej miłości, uwierz mi to już... Nie zapomnę cię, nigdy. Jesteś miłością mojego życia, ale ja tak nie mogę. Zapamiętaj mnie jako tą zawsze uśmiechniętą, kochającą życie lub zapomnij mnie całkiem. Znajdziesz sobie inną na pewno ładniejszą, zabawniejszą i taką która cię pokocha i nie da odejść,
Powiedziałam już też w rozsypce, zły mi leciały jak wiosenny deszcz po twarzy, moje serce się łamało na miliony kawałków.
-Na pewno będzie inna ładniejsza, zabawniejsza czy milsza lecz nigdy nie będzie innej takiej jak ty, nie odchodź proszę. Ja cię kocham.. ja nigdy ciebie nie zapomnę, proszę cię...
Marco już nie wiedział co się dzieje, był w szoku sparaliżowany.. Złożyłam ostatni pocałunek na jego ustach,
-Żegnaj Marco.
I odeszłam, zostawiłam go tam. Tak po prostu, samego ze złamanym sercem które ja złamałam na miliony kawałków tak jak on złamał moje. Może to i lepiej, może miłość nie była nam pisana? Może... Jeśli coś kochasz daj temu odejść, jeśli cię kocha to powróci i będzie twoje a jeśli nie nigdy nie było twoje..
"Kiedyś się z niego wyleczę. Może nie na pstryknięcie palcem,
może nie po tygodniu ani miesiącu. Czeka mnie wiele pustych dni,
w których wciąż będzie jego twarz i uśmiech.
Nie mogę wykreślić cię ze swoje życia, zbyt wiele mamy wspólnego.
I nie powiem też "jesteś zbędny w moim życiu" -bo nie jesteś.
W gruncie rzeczy nikogo nie potrzebuję bardziej niż ciebie....
ale nigdy nie byłeś mój."
piątek, 17 maja 2013
Rozdział 11 - rosees are for love.
-jest taka słodka jak śpi..
powiedział Marco.
-oj weź się już zamknij, Reus. Mam już dosyć tego gadania o tym jak bardzo za nią tęsknisz, naprawimy to zobaczysz lecz musisz być cierpliwy, przcież ona nie wyjedzie nie wiadomo gdzie..
Odpowiedział Mario, wiedziałam że się uśmiecha w tej chwili. Chciałam zobaczyć ten jego uśmiech, tą radość w oczach i usłyszeć że wszystko będzie dobrze. Chyba się trochę rozmarzyłam.. Tęskniłam, tak cholernie tęskniłam.. jak zapałka za ogniem.. Chociaż wyjazd nie jest złym wyjściem, lub czemu mu po prostu nie wybaczyć? Można tak po prostu wybaczyć i zapomnieć, zanim się rozkocha i zapomni teraz tylko cierpi prze ze mnie..Wyłączyłam muzykę i zamówiłam sobie kanapkę z cappuccino w końcu jeszcze 2 godziny do lądowania. Marco poszedł do toalety więc zostałam tylko ja i Mario.
-Mi, jaa... Ja ciebie strasznie przepraszam.. Po prostu brakuje mi ciebie, twojego uśmiechu, obecności, głupich i bezsensownych żartów, złośliwych komentarzy... I ciebie... Brakuje mi wszystkich spędzonych chwil razem, brakuje mi kogoś z kim mogę tak szczerze pogadać ktoś kto mi powie wszystko z innej perspektywy i kogoś kto powie że będzie dobrze.. ja tęsknie i to tak cholernie..
Dokończył Mario już z łzami w oczach, nic nie mówiąc rzuciłam się na Mario i przytuliłam go bardzo mocno.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę że już o wszystkim, tak mi cię brakowało..
wydusiłam z siebie, Mario się uśmiechnął ja też,
-Lecz chyba brakuje ci kogoś bardziej ode mnie, co?
Zapytał i się uśmiechnął
- nie wyobrażasz sobie nawet. Ostatnie dni były istnym piekłem.. Wybaczę mu, muszę już więcej nie wytrzymam...
-wywyw.. wybaczysz mii?
Usłyszałam kiedy głos za plecami, wstałam migiem i się rzuciłam na Marco. Łzy mi leciały jak idiotce,
-tak tak tak tak, wszystko ci wybaczę! Kocham cię, przepraszam za wszystko!
Gadałam jak wypita,
-To ja cię przepraszam byłem taki głupi.. tak mi ciebie brakowało, całej ciebie.. nawet nie wyobr..
Przerwałam mu pocałunkiem i wszyscy zaczęli bić brawa.
Potem było lądowanie, do hotelu i wieczór spędziłam z Marco, Mario no i chłopakami którzy się wysilili ponieważ każdy z nich kupił mi jeden ogromny bukiet róż...
powiedział Marco.
-oj weź się już zamknij, Reus. Mam już dosyć tego gadania o tym jak bardzo za nią tęsknisz, naprawimy to zobaczysz lecz musisz być cierpliwy, przcież ona nie wyjedzie nie wiadomo gdzie..
Odpowiedział Mario, wiedziałam że się uśmiecha w tej chwili. Chciałam zobaczyć ten jego uśmiech, tą radość w oczach i usłyszeć że wszystko będzie dobrze. Chyba się trochę rozmarzyłam.. Tęskniłam, tak cholernie tęskniłam.. jak zapałka za ogniem.. Chociaż wyjazd nie jest złym wyjściem, lub czemu mu po prostu nie wybaczyć? Można tak po prostu wybaczyć i zapomnieć, zanim się rozkocha i zapomni teraz tylko cierpi prze ze mnie..Wyłączyłam muzykę i zamówiłam sobie kanapkę z cappuccino w końcu jeszcze 2 godziny do lądowania. Marco poszedł do toalety więc zostałam tylko ja i Mario.
-Mi, jaa... Ja ciebie strasznie przepraszam.. Po prostu brakuje mi ciebie, twojego uśmiechu, obecności, głupich i bezsensownych żartów, złośliwych komentarzy... I ciebie... Brakuje mi wszystkich spędzonych chwil razem, brakuje mi kogoś z kim mogę tak szczerze pogadać ktoś kto mi powie wszystko z innej perspektywy i kogoś kto powie że będzie dobrze.. ja tęsknie i to tak cholernie..
Dokończył Mario już z łzami w oczach, nic nie mówiąc rzuciłam się na Mario i przytuliłam go bardzo mocno.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę że już o wszystkim, tak mi cię brakowało..
wydusiłam z siebie, Mario się uśmiechnął ja też,
-Lecz chyba brakuje ci kogoś bardziej ode mnie, co?
Zapytał i się uśmiechnął
- nie wyobrażasz sobie nawet. Ostatnie dni były istnym piekłem.. Wybaczę mu, muszę już więcej nie wytrzymam...
-wywyw.. wybaczysz mii?
Usłyszałam kiedy głos za plecami, wstałam migiem i się rzuciłam na Marco. Łzy mi leciały jak idiotce,
-tak tak tak tak, wszystko ci wybaczę! Kocham cię, przepraszam za wszystko!
Gadałam jak wypita,
-To ja cię przepraszam byłem taki głupi.. tak mi ciebie brakowało, całej ciebie.. nawet nie wyobr..
Przerwałam mu pocałunkiem i wszyscy zaczęli bić brawa.
Potem było lądowanie, do hotelu i wieczór spędziłam z Marco, Mario no i chłopakami którzy się wysilili ponieważ każdy z nich kupił mi jeden ogromny bukiet róż...
czwartek, 9 maja 2013
Rozdział 10 - 7 days.
Tydzień. Całe 7 dni. 168 godzin. Bez niego, jego zapachu, śmiechu, humoru, śniadań, oczu i całego jego. Czy tęsknie? Jak ostatnio idiotka na tej zjebanej planecie, czyli tak. Nie da się tego słowami wypisać.
"Mijam dni kolejneOne jak zaklęteWszystkie takie sameWszystkie Ciebie pełnePowiedz jak ból zabićPrzestać z innym walczyćRaz na zawsze płomieńTej miłości zgasić"
Telefon dzwoni, bez przerwy. Tylko zmieniają się imienia i zdjęcia kontaktowe. Lewy, Mario, Kuba, Marco, Łukasz, Leo, Ilkay.. Wspomnienia kręcą się w głowie jak pokaz slajdów. Byłam na treningach, trenowałam udaje że wszystko jest dobrze, że nie cierpię. Lecz dziewczyny rozumieją, one wiedzą.. Chłopaki próbują złapać ze mną kontakt, nawet byli na paru treningach.. Trener rozumie, powiedział że zdjęcia które mam starczą na parę tygodni więc mogę odpocząć. Gazety piszą, o rozstaniu. Lecz czy on tęskni? Widziałam artykuły z gazet, jak chodzi po imprezach... pijany... Może już zapomniał? Może ja nie byłam jego właściwą? Może..
Takie przemyślenia męczą mnie co nocy, dziś już wytrzymałam tydzień, całych 7 dni bez niego i chłopaków ale daje sobie radę, na razie... Spakowałam swoje torby, i wyszłam do taksówki która miała mnie zabrać na lotnisko. Lecimy do Madrytu, Hiszpanii. By zagrać z Realem, lecz jaki jest mój problem? Jeden samolot, dwa zespoły. Niestety, chłopaki lecą z nami ponieważ też będą grać tam mecz. Jebać to, jestem chora.. Psychicznie... Na dodatek. Na siebie dziś założyłam dresy;
Po jakimś czasie zaczęłam się budzić, i wtedy usłyszałam miłą rozmowę...
-
To ty nauczyłaś mnie jak kochać
Pokazałaś jak chcesz żyć
Tańczyć tańczyć wciąż się bawić, sobą być
To Ty nauczyłaś mnie jak kochać
Zrozumiałem jak chcesz żyć
Tracę czas a poza tobą
Nie mam nic
Następny rozdział dodam po 5 komentarzach!
Miłego dnia :*
"Mijam dni kolejneOne jak zaklęteWszystkie takie sameWszystkie Ciebie pełnePowiedz jak ból zabićPrzestać z innym walczyćRaz na zawsze płomieńTej miłości zgasić"
Telefon dzwoni, bez przerwy. Tylko zmieniają się imienia i zdjęcia kontaktowe. Lewy, Mario, Kuba, Marco, Łukasz, Leo, Ilkay.. Wspomnienia kręcą się w głowie jak pokaz slajdów. Byłam na treningach, trenowałam udaje że wszystko jest dobrze, że nie cierpię. Lecz dziewczyny rozumieją, one wiedzą.. Chłopaki próbują złapać ze mną kontakt, nawet byli na paru treningach.. Trener rozumie, powiedział że zdjęcia które mam starczą na parę tygodni więc mogę odpocząć. Gazety piszą, o rozstaniu. Lecz czy on tęskni? Widziałam artykuły z gazet, jak chodzi po imprezach... pijany... Może już zapomniał? Może ja nie byłam jego właściwą? Może..
Takie przemyślenia męczą mnie co nocy, dziś już wytrzymałam tydzień, całych 7 dni bez niego i chłopaków ale daje sobie radę, na razie... Spakowałam swoje torby, i wyszłam do taksówki która miała mnie zabrać na lotnisko. Lecimy do Madrytu, Hiszpanii. By zagrać z Realem, lecz jaki jest mój problem? Jeden samolot, dwa zespoły. Niestety, chłopaki lecą z nami ponieważ też będą grać tam mecz. Jebać to, jestem chora.. Psychicznie... Na dodatek. Na siebie dziś założyłam dresy;
W taksówce zadzwonił telefon, kiedy szybko spojrzałam był to Moritz. On jedyny nie uczestniczył w tej sytuacji wtedy ponieważ biedny zachorował, rozmawiałam z nim parę razy. Chłopak był przy mnie w najtrudniejszych dla mnie chwilach. Odebrałam telefon po chwili,
-Słucham?
-Hej, słońce! Jak się czujesz? Będziesz zaraz na lotnisku?
-Hej, Moritz! Żyję, jakoś... na razie.. Yhmm, tak już za chwilę!
-Dobrze, poczekam na ciebie przy odbiorze biletów!
-Spoko, do zo ba kochanie!
-Paa, serce!
Rozłączyłam się i od razu wysiadłam z taksówki. Zapłaciłam i podziękowałam. Na lotnisku był nie zły tłum ludzi, szybko znalazłam odpowiednią bramkę gdzie chyba już wszyscy stali i czekali widocznie tylko na mnie? Podałam bilet i paszport i podbiegłam do Moritza którego mocno przytuliłam.
- I co tak będziesz paradowała w samej bluzie i biustonoszu?
Zaśmiał się Mo,
- A co, gdzieś pisze że nie można?
Powiedziałam i pierwszy raz od ostatniego tygodnia się uśmiechnęłam.. Miło było znowu użyć tych mięśni.
Poszliśmy z Mo już w stronę samolotu, był to samolot prywatny więc nie musieliśmy czekać. Lecz haczyk był taki, że miejsca były ustalone. No a na moje zjebane szczęście którego widocznie nie mam zostałam posadzona między Marco a Mario. Myślałam że się rozpłacze, a nie było nawet JEDNEGO, jedynego wolnego miejsca.. Włożyłam słuchawki do uszu i ignorowałam całkowicie wszystko i wszystkich.Po jakimś czasie zaczęłam się budzić, i wtedy usłyszałam miłą rozmowę...
-
To ty nauczyłaś mnie jak kochać
Pokazałaś jak chcesz żyć
Tańczyć tańczyć wciąż się bawić, sobą być
To Ty nauczyłaś mnie jak kochać
Zrozumiałem jak chcesz żyć
Tracę czas a poza tobą
Nie mam nic
-
------------------------------------------------------------------------------------------------------------Następny rozdział dodam po 5 komentarzach!
Miłego dnia :*
wtorek, 7 maja 2013
Rozdział 9 - liderka?
Zbliżając się do światła na końcu korytarza, było słychać głośne śpiewy. Miałam kłębek nerwów w brzuchu.. Lecz wiedziałam że kiedy gwizdek zagwiżdże to wszystkie moje problemy odpłyną gdzieś w dal i wszystko co będzie się liczyć to będzie tylko piłka i gra. Wychodząc jako jedna z pierwszych doznałam szoku, publiczność była ogromna, cały stadion w Dortmundzie był zapełniony a już z dala niosły się śpiewy i krzyki fanów tego cudownego sportu, nawet jeśli to kobiety wychodzą na murawę jest to w 100% tak samo ważne jak kiedy robią to mężczyźni i za to podziwiam Niemcy.. Przyjęcie pozycji, nerwy ii.... pierwszy gwizdek. Powodzenia mała. Pomyślałam, żegnając się i modląc.
-
-BRAAAAAAAWOOOOO, MIKA! BRAWO! CO ZA MECZ DZIEWCZYNO!
Krzyczała mi do ucha Delilah, Bella i Ayleen. Podziękowałyśmy przeciwnemu zespołowi, w tym momencie Manchester United i sędziemu. Potem ustawiłyśmy się do zdjęć i takich tam bzdur. Zanim się obejrzałam ujrzałam chłopaków na trybunach lecz nadał wodziłam wzrokiem szukając mojego chłopaka no i znalazł się, kłócił się z tym nowym ochroniarzem... Bidulek nie wiedział chyba kim jest Marco... Mój chłopak odszedł od ochroniarza surowy i odwrócił się biorąc rozbieg i przeskakując przez bramki. Marco biegł do mnie a biedny ochroniarz krzyczał coś za nim. Marco rzucił się na mnie i oboje upadliśmy na ziemie śmiejąc się. Marco górujący nade mną, trzymał woje ręce obok mnie opierając cię na nich. Powoli uśmiechając się schylił się składając na mych ustach słodki i długi pocałunek. Ludzie robili nam zdjęcia, bili brawo a my leżąc na trawie śmialiśmy się całując siebie nawzajem.
-Byłaś niesamowita dziś, prawdziwa liderka! Gratulacje kochanie, jestem taki dumny z mojej dziewczyny!
Powiedział Marco, szczerząc się do mnie. Uśmiechnęłam się szczerze do niego i złożyłam słodkiego buziaka na jego malinowych ustach.
-Kocham cię Marco, znamy się krótko lecz moje uczucie jest silne. Jesteś moim szczęściem, moim tlenem do życia!
Powiedziałam krótko w słowach które znalazłam.
-Ja ciebie też, odkąd cie ujrzałem wiedziałem że jesteś to jedyną, też cię kocham słońce moje!
Marco położył się obok mnie i wtedy przybiegli chłopcy. Ale nie jak cywilizowani ludzie pogratulować, oni zamiast rzucili się na mnie i na Marco. Było to czuć w różnych miejscach ciała, potem bedę miała niezłe siniaki...
-Idioci, od kiedy to tak się gratuluje!
Krzyknęłam na nich,
-wież że cię kochamy, siostrzyczko!
Powiedział Mario.
-Już wy mi się tu nie podlizujcie, huh.
wybełkotałam do nich.
Po umyciu się i przebraniu w bluzkę od Marco i jeansy wyszłam do chłopaków..
-To co robimy, dziś?
Zapytał Kuba.
-Wiecie... Ja to czuje tu powód do świętowania..
Powiedziałam głośno z głupim uśmieszkiem na twarzy..
-Zgadzam się!
Krzyknął Lewy.
Wybraliśmy się do jednego z najlepszych klubów w Dortmundzie. Była dobra muzyka, drinki i dużo tańca z chłopakami.
-
Rano wstałam na kacu, lecz po szklance soku pomidorowego które tak strasznie nienawidziłam puściło mnie. Szybko się spakowałam i ruszyłam na stadion na trening chłopaków. Już w korytarzu zauważyłam szczerzącego się do mnie trenera chłopaków, Jurgena Kloopa.
-Gratulacje Mika, świetnie rozegrany mecz! Nowa liderka!
Powiedział śmiejąc się,
-Dziękuję, i to bardzo! No liderka to może przesada!
Powiedziałam i uśmiechnęłam się idąc dalej, przy wejściu czekali już chłopaki. Chłopaki wyglądali jakoś inaczej, byli rozczarowani a gdy mnie zobaczyli to jakby byli źli .. A Marco.. Marco był zły, i to było widać na kilometry.. Podeszłam do nich ignorując te wszystkie spojrzenia..
-Hej chłopaki! Co tam?
Grobowa cisza.. Marco patrzył się na mnie z takim żalem w oczach,
-o co wam do jasnej cholery chodzi? nie patrzcie się na mnie jakbym kogoś zabiła!
Zaśmiałam się.
-Nie udawaj takiej świętej..
Z komentował Mario.
-No i zabiłaś, serce Marco..
Powiedział Kuba.
-że co? alkohol jeszcze was trzyma? czy czegoś się napiliście?
Zapytałam poirytowana już tą sytuacją.
- a to co kurwa ma być?
Wydarł się Marco rzucając mi pod nogi kolorowe pismo. Na pierwszej stronie byłam.. NIE. Nie byłam to ja lecz dziewczyna bardzo podobna no mnie, miała inny pierścionek i kolor paznokci. Na zdjęciu była ona z piłkarzem Bayernu całującymi się, niby że to ja mam być. Czułam jak złość się we mnie gotuje. Jak oni mogli uwierzyć że to ja? Byli moimi najbliższymi przyjaciółmi, Marco moim chłopakiem.. Myślałam że mi ufają, że mogę im zaufać a tu patrz... Podeszłam do niech rzucając gazetę w twarz Mario.
-Wiecie co? Nie wierze..! Ja wam zaufałam, znacie moje sekrety i historie mego życia myślałam że mi ufacie? Jesteście nikim. Każdy głupi widzi że to nie ja, ja nie mam takiego pierścionka po pierwsze ponieważ mój jest srebrny a kolor moich paznokci był i jest ciemny fiolet nie jasny! Ale z was idioci, myślałam że mogę wam zaufać, że zależy wam na mnie ale właśnie widzę. A ty Marco, mój chłopak. Powinieneś mi zaufać, powinieneś przyjść do mnie dać mi to wytłumaczyć a nie od razu lecisz do swoich kolegów, właśnie widzę ile nasz związek dla ciebie znaczył. Nie chcę was wiedzieć, ja wybaczam lecz nie zapominam. ALE, drugiej szansy już ode mnie nie dostaniecie. żegnam.
Odwróciłam się i cała zła wyszłam, wszystkiemu temu przyglądał się trener chłopaków. Łzy na mojej już nie rozpromienionej twarzy były bardzo widocznie kiedy to spływał z nich makijaż... Ludzie patrzyli się na mnie jak na małe 5 letnie dziecko.. Wpadłam do domu i od razu poszłam pod prysznic..
- z perspektywy Marco -
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, jaki ja jestem głupi.. jeszcze chłopaki mnie podpuszczali... nie mogę uwierzyć że popełniłem taki błąd..
-Marco, czy jesteś pewien że to ona jest tą jedną jedyną?
Zapytał Kuba a chłopaki oczekiwali mojej odpowiedzi..
-Nie jestem, czy chyba... nie wiem sam.. lecz, mam takie przeczucie.. Ona jest taka specjalna, przy niej mam takie uczucie jakiego nie miałem z żadną inną... I z nią chce się związać, nie tylko ją przelecieć.. Daje mi tyle radości, i jest głównym powodem do życia dla mnie.. Nie wiem co zrobię jeśli ją stracę.. jest taka inna, taka oryginalna i jedyna w swoim rodzaju.. jej humor jest głupi lecz śmieszny i.. kocham ją...
Powiedziałem już nie wierząc że ją odzyskam, szczególnie po jej ostatnich słowach że ona nie wybacza i to z tą drugą szansą...
-Wiesz co ci powiem, na pewno będzie jakaś inna która będzie ładniejsza, zabawniejsza czy milsza lecz nigdy nie będzie innej jej, więc coś wymyślimy na pewno stary!
Powiedział Mario.
-Wszyscy, razem!
Dodał jeszcze Lewy.
-mam nadzieje...
powiedziałem jeszcze na koniec..
-
-BRAAAAAAAWOOOOO, MIKA! BRAWO! CO ZA MECZ DZIEWCZYNO!
Krzyczała mi do ucha Delilah, Bella i Ayleen. Podziękowałyśmy przeciwnemu zespołowi, w tym momencie Manchester United i sędziemu. Potem ustawiłyśmy się do zdjęć i takich tam bzdur. Zanim się obejrzałam ujrzałam chłopaków na trybunach lecz nadał wodziłam wzrokiem szukając mojego chłopaka no i znalazł się, kłócił się z tym nowym ochroniarzem... Bidulek nie wiedział chyba kim jest Marco... Mój chłopak odszedł od ochroniarza surowy i odwrócił się biorąc rozbieg i przeskakując przez bramki. Marco biegł do mnie a biedny ochroniarz krzyczał coś za nim. Marco rzucił się na mnie i oboje upadliśmy na ziemie śmiejąc się. Marco górujący nade mną, trzymał woje ręce obok mnie opierając cię na nich. Powoli uśmiechając się schylił się składając na mych ustach słodki i długi pocałunek. Ludzie robili nam zdjęcia, bili brawo a my leżąc na trawie śmialiśmy się całując siebie nawzajem.
-Byłaś niesamowita dziś, prawdziwa liderka! Gratulacje kochanie, jestem taki dumny z mojej dziewczyny!
Powiedział Marco, szczerząc się do mnie. Uśmiechnęłam się szczerze do niego i złożyłam słodkiego buziaka na jego malinowych ustach.
-Kocham cię Marco, znamy się krótko lecz moje uczucie jest silne. Jesteś moim szczęściem, moim tlenem do życia!
Powiedziałam krótko w słowach które znalazłam.
-Ja ciebie też, odkąd cie ujrzałem wiedziałem że jesteś to jedyną, też cię kocham słońce moje!
Marco położył się obok mnie i wtedy przybiegli chłopcy. Ale nie jak cywilizowani ludzie pogratulować, oni zamiast rzucili się na mnie i na Marco. Było to czuć w różnych miejscach ciała, potem bedę miała niezłe siniaki...
-Idioci, od kiedy to tak się gratuluje!
Krzyknęłam na nich,
-wież że cię kochamy, siostrzyczko!
Powiedział Mario.
-Już wy mi się tu nie podlizujcie, huh.
wybełkotałam do nich.
Po umyciu się i przebraniu w bluzkę od Marco i jeansy wyszłam do chłopaków..
-To co robimy, dziś?
Zapytał Kuba.
-Wiecie... Ja to czuje tu powód do świętowania..
Powiedziałam głośno z głupim uśmieszkiem na twarzy..
-Zgadzam się!
Krzyknął Lewy.
Wybraliśmy się do jednego z najlepszych klubów w Dortmundzie. Była dobra muzyka, drinki i dużo tańca z chłopakami.
-
Rano wstałam na kacu, lecz po szklance soku pomidorowego które tak strasznie nienawidziłam puściło mnie. Szybko się spakowałam i ruszyłam na stadion na trening chłopaków. Już w korytarzu zauważyłam szczerzącego się do mnie trenera chłopaków, Jurgena Kloopa.
-Gratulacje Mika, świetnie rozegrany mecz! Nowa liderka!
Powiedział śmiejąc się,
-Dziękuję, i to bardzo! No liderka to może przesada!
Powiedziałam i uśmiechnęłam się idąc dalej, przy wejściu czekali już chłopaki. Chłopaki wyglądali jakoś inaczej, byli rozczarowani a gdy mnie zobaczyli to jakby byli źli .. A Marco.. Marco był zły, i to było widać na kilometry.. Podeszłam do nich ignorując te wszystkie spojrzenia..
-Hej chłopaki! Co tam?
Grobowa cisza.. Marco patrzył się na mnie z takim żalem w oczach,
-o co wam do jasnej cholery chodzi? nie patrzcie się na mnie jakbym kogoś zabiła!
Zaśmiałam się.
-Nie udawaj takiej świętej..
Z komentował Mario.
-No i zabiłaś, serce Marco..
Powiedział Kuba.
-że co? alkohol jeszcze was trzyma? czy czegoś się napiliście?
Zapytałam poirytowana już tą sytuacją.
- a to co kurwa ma być?
Wydarł się Marco rzucając mi pod nogi kolorowe pismo. Na pierwszej stronie byłam.. NIE. Nie byłam to ja lecz dziewczyna bardzo podobna no mnie, miała inny pierścionek i kolor paznokci. Na zdjęciu była ona z piłkarzem Bayernu całującymi się, niby że to ja mam być. Czułam jak złość się we mnie gotuje. Jak oni mogli uwierzyć że to ja? Byli moimi najbliższymi przyjaciółmi, Marco moim chłopakiem.. Myślałam że mi ufają, że mogę im zaufać a tu patrz... Podeszłam do niech rzucając gazetę w twarz Mario.
-Wiecie co? Nie wierze..! Ja wam zaufałam, znacie moje sekrety i historie mego życia myślałam że mi ufacie? Jesteście nikim. Każdy głupi widzi że to nie ja, ja nie mam takiego pierścionka po pierwsze ponieważ mój jest srebrny a kolor moich paznokci był i jest ciemny fiolet nie jasny! Ale z was idioci, myślałam że mogę wam zaufać, że zależy wam na mnie ale właśnie widzę. A ty Marco, mój chłopak. Powinieneś mi zaufać, powinieneś przyjść do mnie dać mi to wytłumaczyć a nie od razu lecisz do swoich kolegów, właśnie widzę ile nasz związek dla ciebie znaczył. Nie chcę was wiedzieć, ja wybaczam lecz nie zapominam. ALE, drugiej szansy już ode mnie nie dostaniecie. żegnam.
Odwróciłam się i cała zła wyszłam, wszystkiemu temu przyglądał się trener chłopaków. Łzy na mojej już nie rozpromienionej twarzy były bardzo widocznie kiedy to spływał z nich makijaż... Ludzie patrzyli się na mnie jak na małe 5 letnie dziecko.. Wpadłam do domu i od razu poszłam pod prysznic..
- z perspektywy Marco -
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, jaki ja jestem głupi.. jeszcze chłopaki mnie podpuszczali... nie mogę uwierzyć że popełniłem taki błąd..
-Marco, czy jesteś pewien że to ona jest tą jedną jedyną?
Zapytał Kuba a chłopaki oczekiwali mojej odpowiedzi..
-Nie jestem, czy chyba... nie wiem sam.. lecz, mam takie przeczucie.. Ona jest taka specjalna, przy niej mam takie uczucie jakiego nie miałem z żadną inną... I z nią chce się związać, nie tylko ją przelecieć.. Daje mi tyle radości, i jest głównym powodem do życia dla mnie.. Nie wiem co zrobię jeśli ją stracę.. jest taka inna, taka oryginalna i jedyna w swoim rodzaju.. jej humor jest głupi lecz śmieszny i.. kocham ją...
Powiedziałem już nie wierząc że ją odzyskam, szczególnie po jej ostatnich słowach że ona nie wybacza i to z tą drugą szansą...
-Wiesz co ci powiem, na pewno będzie jakaś inna która będzie ładniejsza, zabawniejsza czy milsza lecz nigdy nie będzie innej jej, więc coś wymyślimy na pewno stary!
Powiedział Mario.
-Wszyscy, razem!
Dodał jeszcze Lewy.
-mam nadzieje...
powiedziałem jeszcze na koniec..
niedziela, 5 maja 2013
Rozdział 8 - Echte Liebe ♥
"A co jeżeli to był tylko piękny sen,
a ja zaczynam się z niego budzić...
I teraz wszystko będzie takie zwyczajne,
takie proste i szare?"
-
Rano obudziłam się u Marco, wróciłam z nim do domu po wczorajszym kinie. Wiedziałam że Marco miał jakieś spotkanie dziś więc nie było go w domu. Zegarek w mym telefonie wskazywał godzinę 11:16. Więc postanowiłam posiedzieć w domu Marco i na niego poczekać powinien niedługo wrócić. Wzięłam sobie prysznic i paradowałam w samych majtkach i w bluzce Marco. Włączyłam sobie muzykę i zaczęłam robić obiad dla mnie i Marco. Spaghetti po bolońsku, mniam. Kiedy prawie byłam gotowa usłyszałam trzask drzwiami, a potem ujrzałam mojego niebieskookiego chłopaka z siatkami w rękach. Przywitałam się z Marco buziakiem, i wróciłam do robienia obiadu.
- Dzień dobry kochanie, mam coś dla ciebie!
Powiedział Marco który stał z białym pudełkiem w rękach. Dał mi opakowanie uśmiechając się i czekając aż je otworze. Powoli zdjęłam czerwoną kokardkę i otworzyłam pudełko. W nim znajdowała się czarna bluza, BVB a z tyłu był numer 11 i moje nazwisko na górze a jego na dole a przy numerze 11 było żółte serce. Było to mega słodkie nie spodziewałam się takiego prezentu ani żadnego innego..
-Oh mój boże! Jest przepiękna, dziękuję kochanie!
Powiedziałam już prawie z łzami w oczach, mocno przytuliłam Marco dając mu buziaka. Lecz nie skończyło się na tym, odłożyłam bluzę na bok a Marco złapał mnie w koło tali, ja natomiast zawiesiłam swoje ręce na jego szyi. Marco zaczął ściągać moją bluzkę lecz ja nie byłam dłużna i ściągnęłam jego bluzkę. Przenieśliśmy się potem do sypialni, oboje już całkiem nadzy.
Godzinę później skończyliśmy nasz numerek i zjedliśmy obiad który zrobiłam. Po obiedzie pożegnałam się z Marco i poszłam do domu po parę rzeczy. Potem już byłam w drodze na stadion na mój pierwszy trening z nową drużyną, w końcu za 4 dni mamy mecz.. Mam nadzieję że się zgramy dobrze! Szybko się przebrałam i wyszłam na murawę. Trener zrobił zbiórkę,
-No dziewczyny, przedstawiam wam Mikę która od tej pory będzie naszym nowym napastnikiem, bądzie dla niej mili jeśli macie jakieś pytania to proszę do niej i proszę przedstawcie się i opowiedzcie na jakiej pozycji gracie itd.
Opowiedział Adriane Guardiola.
-Cześć, bardzo miło cię poznać! Słyszałam że jesteś bardzo dobrym graczem, witamy cię w zespole i życzymy szczęścia! Ja jestem Ayleen, kapitan drużyny i bramkarz!
Opowiedziała czerwono włosa z długimi kręconymi włosami!
- Dziękuję, bardzo miło mi poznać! Mika, ale to już chyba wiecie!
-Ja jestem Delilah, miło mi! Fajnie że mamy jakiegoś napastnika, bóg cię nam zesłał!
Powiedziała czarno włosa, dziewczyna.
-Hej, haha!
Opowiedziałam. Dziewczyny się przedstawiły i wszystkie były bardzo miłe dla mnie, pytały się dużo i widać że mnie bardzo polubiły. Najbardziej zaprzyjaźniłam się z Ayleen, Delilah i z Bellą. Dziewczyny były mega i od razu się polubiłyśmy. Po treningu poszłyśmy się przebrać do szatni.
-Hej Mika, czy to prawda że ty i Reus no wiesz...
Zapytała Amy.
- Jesteśmy razem?
Zapytałam ją,
-Nom,
odpowiedziała.
-Tak, teraz już jesteśmy!
Powiedziałam, dziewczyny się uśmiechnęły do mnie!
-No to życzę wam powodzenia!
Wydarła się Delilah, a dziewczyny się z nią zgodziły! Potem wróciłam do domu, wzięłam długi gorący prysznic i usiadłam przed laptopem na trochę. Nie mając co robić weszłam na stronę plotkarską, i zauważyłam nowy artykuł.
"A JEDNAK, TO PRAWDA!"
Było moje zdjęcie z przed paru miesięcy jak trenowałam z Barceloną no i oczywiście artykuł.
"A jednak, to prawda! Mika Ziman ( 20 l. ) zagra już za 3 dni w czarno-żółtych barwach! Jak widzicie, będzie reprezentować Borussie Dortmund, mamy potwierdzenie! Z tego co wiemy to może to być strzał w 10 dla Borussi Dortmund i może to być nowy Lewandowski! A co jeszcze? Widać że odkąd dwudziestolatka się tutaj przeniosła ma duże szczęście w życiu! A dla fanek Marco Reusa chcemy powiadomić was że wasz idol jest zajęty, oficjalnie Mika i Marco są razem. Wyglądają słodko, jak ciasteczka razem! Życzymy szczęścia, witać że się bardzo a nawet bardzo bardzo lubią!"
Potem było zdjęcie mnie i Marco kiedy się całujemy z podpisem " Za dużo talentu w jednym zdjęciu" zaśmiałam się sama do siebie, wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie tego i wysłałam Marco. Nie musiałam długo czekać na odpowiedz kiedy Marco od razu odpisał,
Od: Echte Liebe♥ ( notka at. prawdziwa miłość po niemiecku)
Jak słodko, widać że się znają na rzeczy! Jak na pierwszym treningu, kochanie? Tęsknie :***
Uśmiechnęłam się sama do siebie, jaki on kochany! Odrazy odpisałam,
Do; Echte Liebe♥
No na pewnoo xd. Było niesamowicie, polubiłam dziewczyny są mega, dzięki za troskę słońce! loveyou :***
Potem odłożyłam telefon i usiadłam przed telewizorem, przed którym zasnęłam jakoś tak o...
piątek, 3 maja 2013
Rozdział 7 - I tylko po to mnie tu ściągnąłeś, idioto?
Budzę się. Godzina 13:19. Głowa mi pęka. Mam kaca. Chcę pić. Nogi mnie bolą. Wciąż słyszę muzykę. Jebać to.
Po takich przemyśleniach dopiero się podniosłam z łóżka. Wczoraj była ostra impreza u Mario, wszyscy byli pijani jak już nie powiem co.. Wróciłam do domu po 7.. Na szczęście dziś jest niedziela. Wczoraj przed wyjściem na imprezę jeszcze podpisałam kontrakt. 6 milionów rocznie i 2 miliony które już powinny się znajdować na moim koncie, niesamowite co nie? Może jednak ten wyjazd to nie był taki zły pomysł?
Wzięłam prysznic, i założyłam na siebie turkusowe dresy. Usiadłam z ciepłą herbatą na sofie i laptopem na kolanach. Wchodząc na fejsa ujrzałam artykuł który ktoś udostępnił. Był on o mnie, weszłam na stronę i było tam moje zdjęcia jak gram w piłkę, strzelam gole i jak się cieszę ze zwycięstw. Zdjęcia z przed paru miesięcy.. A do tego artykuł.
" Na pewno już znacie Mikę Ziman? ( 20 l. ) Ostatnio młoda dwudziestolatka jest głównym tematem pism sportowych i teraz już kolorowych pism. Otóż blond włosa dwudziestolatka podpisała 3 letni kontrakt z Borussią Dortmund. Dziewczyna jest nową nadzieją i tajną bronią zespołu, widać że dziewczyna nie może trzymać się z daleka od piłki jakże i od Marco Reus'a ( 23 l. ) Jeszcze nie wiadomo czy to związek na poważnie ale wszyscy wiemy że coś się święci. Życzymy parze szczęścia i powodzenia a naszej nowej piłkarce życzymy powodzenia i by zrobiła wielką karierę! My już się nie możemy doczekać aż zobaczymy ją w akcji, co będzie już za parę dni kiedy to Borussia będzie miała premierę sezonu!"
Zaczęłam się sama śmiać do siebie, lecz muszę podziękować za miłe słowa, nie pojechali po mnie aż tak jak się spodziewałam.. No i zadzwonił telefon..
-Słucham?
Odezwałam się pierwsza do telefonu.
-Mika, możesz wpaść na stadion? I to szybko jest ważna sprawa!
Powiedział Marco, brzmiał bardzo poważnie.
- Marco, co się stało?
Zapytałam się z nutką leku w głosie.
-Nie ma na to czasu teraz, rusz się szybko!
-dobrze, dobrze za chwilę będę.
Rozłączyłam się i dwie pary butów i jeden telefon później byłam już w biegu w stronę stadionu. Bez makijażu, w koku który już się prawie rozwalił i w dresach.. Kiedy dobiegłam na stadion nikogo tam nie było. Przy wejściu na arenę leżały kwiatki róż. Zdziwiona widokiem pokierowałam się w tą stronę lecz niedługo po tym mnie zamurowało. Na środku stadionu było śliczne serce z kwiatków róż a w nim stał Marco w swoim stroju treningowym z krwisto czerwoną różą. Podeszłam bliżej niego już całkiem z łzami w oczach, nie mogłam uwierzyć że posunął się tak daleko i zrobił coś tak romantycznego, było to niesamowicie słodkie. Marco objął mnie w okół pasa i popatrzył mi w oczy, pewnie pytając,
-Mika, czy zostaniesz moją dziewczyną?
Teraz w jego spojrzeniu była niepewność i cała ta pewność się jakoś ulotniła. Patrzyłam na niego,
- I tylko po to mnie tu ściągnąłeś, idioto?
Zapytałam na poważnie, Marco był zdziwiony i przestraszony.
-No jasne że zostanę twoją dziewczyną, nie musiałeś się aż tak wygłupiać niebieskooki!
Zaśmiałam się a Marco wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić ze mną w okół. Potem mnie postawił i dał buziaka.
-Jesteś niesamowita, wiesz o tym?
Zapytał się mnie Marco,
-Tak, w końcu przyjaźnię się z tobą!
Powiedziałam dając mu buziaka,
-Ooooooh, kogo my tu mamy! Patrzcie!
Odwróciliśmy się by tam zobaczyć cieszących się Mario, Mo, Lewego, Kubę i Łukasza.. Tylko przewróciłam oczami i odwróciłam się do Marco który się do mnie uśmiechał!
-Tutaj zaczeliśmy, i tutaj skończymy!
Powiedział Marco i mnie pocałował jeszcze raz tego niezapomnianego dnia.
Potem poszłam z chłopakami na piwo, i do kina na film. Poszyliśmy na jakąś naprawdę fajną komedię.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorki za taki krótki rozdział lecz dziś piątek i jestem zmęczona. Podoba wam się opowieść? Zostawcie znak po sobie i swoje blogi w komentarzach z chęcią poczytam je! Miłego dnia, amykaa ♥
Po takich przemyśleniach dopiero się podniosłam z łóżka. Wczoraj była ostra impreza u Mario, wszyscy byli pijani jak już nie powiem co.. Wróciłam do domu po 7.. Na szczęście dziś jest niedziela. Wczoraj przed wyjściem na imprezę jeszcze podpisałam kontrakt. 6 milionów rocznie i 2 miliony które już powinny się znajdować na moim koncie, niesamowite co nie? Może jednak ten wyjazd to nie był taki zły pomysł?
Wzięłam prysznic, i założyłam na siebie turkusowe dresy. Usiadłam z ciepłą herbatą na sofie i laptopem na kolanach. Wchodząc na fejsa ujrzałam artykuł który ktoś udostępnił. Był on o mnie, weszłam na stronę i było tam moje zdjęcia jak gram w piłkę, strzelam gole i jak się cieszę ze zwycięstw. Zdjęcia z przed paru miesięcy.. A do tego artykuł.
" Na pewno już znacie Mikę Ziman? ( 20 l. ) Ostatnio młoda dwudziestolatka jest głównym tematem pism sportowych i teraz już kolorowych pism. Otóż blond włosa dwudziestolatka podpisała 3 letni kontrakt z Borussią Dortmund. Dziewczyna jest nową nadzieją i tajną bronią zespołu, widać że dziewczyna nie może trzymać się z daleka od piłki jakże i od Marco Reus'a ( 23 l. ) Jeszcze nie wiadomo czy to związek na poważnie ale wszyscy wiemy że coś się święci. Życzymy parze szczęścia i powodzenia a naszej nowej piłkarce życzymy powodzenia i by zrobiła wielką karierę! My już się nie możemy doczekać aż zobaczymy ją w akcji, co będzie już za parę dni kiedy to Borussia będzie miała premierę sezonu!"
Zaczęłam się sama śmiać do siebie, lecz muszę podziękować za miłe słowa, nie pojechali po mnie aż tak jak się spodziewałam.. No i zadzwonił telefon..
-Słucham?
Odezwałam się pierwsza do telefonu.
-Mika, możesz wpaść na stadion? I to szybko jest ważna sprawa!
Powiedział Marco, brzmiał bardzo poważnie.
- Marco, co się stało?
Zapytałam się z nutką leku w głosie.
-Nie ma na to czasu teraz, rusz się szybko!
-dobrze, dobrze za chwilę będę.
Rozłączyłam się i dwie pary butów i jeden telefon później byłam już w biegu w stronę stadionu. Bez makijażu, w koku który już się prawie rozwalił i w dresach.. Kiedy dobiegłam na stadion nikogo tam nie było. Przy wejściu na arenę leżały kwiatki róż. Zdziwiona widokiem pokierowałam się w tą stronę lecz niedługo po tym mnie zamurowało. Na środku stadionu było śliczne serce z kwiatków róż a w nim stał Marco w swoim stroju treningowym z krwisto czerwoną różą. Podeszłam bliżej niego już całkiem z łzami w oczach, nie mogłam uwierzyć że posunął się tak daleko i zrobił coś tak romantycznego, było to niesamowicie słodkie. Marco objął mnie w okół pasa i popatrzył mi w oczy, pewnie pytając,
-Mika, czy zostaniesz moją dziewczyną?
Teraz w jego spojrzeniu była niepewność i cała ta pewność się jakoś ulotniła. Patrzyłam na niego,
- I tylko po to mnie tu ściągnąłeś, idioto?
Zapytałam na poważnie, Marco był zdziwiony i przestraszony.
-No jasne że zostanę twoją dziewczyną, nie musiałeś się aż tak wygłupiać niebieskooki!
Zaśmiałam się a Marco wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić ze mną w okół. Potem mnie postawił i dał buziaka.
-Jesteś niesamowita, wiesz o tym?
Zapytał się mnie Marco,
-Tak, w końcu przyjaźnię się z tobą!
Powiedziałam dając mu buziaka,
-Ooooooh, kogo my tu mamy! Patrzcie!
Odwróciliśmy się by tam zobaczyć cieszących się Mario, Mo, Lewego, Kubę i Łukasza.. Tylko przewróciłam oczami i odwróciłam się do Marco który się do mnie uśmiechał!
-Tutaj zaczeliśmy, i tutaj skończymy!
Powiedział Marco i mnie pocałował jeszcze raz tego niezapomnianego dnia.
Potem poszłam z chłopakami na piwo, i do kina na film. Poszyliśmy na jakąś naprawdę fajną komedię.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorki za taki krótki rozdział lecz dziś piątek i jestem zmęczona. Podoba wam się opowieść? Zostawcie znak po sobie i swoje blogi w komentarzach z chęcią poczytam je! Miłego dnia, amykaa ♥
czwartek, 2 maja 2013
Rozdział 6 - kto to Ana Durch?!
Rano obudziłam się do zapachu świeżych naleśników, od razu pomyślałam że to Marco skoro nie ma go obok mnie. Zeszłam na dół po schodach a w kuchni stał pół nagi Marco, tylko w białych bokserkach Kalvina Cleina i tańczył do piosenki Justina Biebera - All Around The World. Wyjełam telefon i nagrałam cały kawałek i seksownie śmieszny taniec Marco. Potem to już wybuchłam śmiechem, a Marco razem ze mną.
-To nie było na serio przecież...
Tłumaczył się blondyn.
-Nooo jasne...
Naśmiewałam się z niego,
-To nie jest śmieszne jasne!
Podkreślił jasno, i podszedł do mnie chcąc mnie pocałować. Oboje zamknęliśmy oczy, lecz w ostatniej chwili ja uciekłam mu.
-No to mnie złap numerze 11!
Wydarłam się na cały dom biegnąc w górę po schodach, z Marco zaraz za mną. Marco się przewrócił a ja wybuchłam takim śmiechem że aż łzy z oczu mi poleciały. Potem chcąc mu uciec nie zauważyłam ściany która była obok i kiedy się odwróciłam to w nią walnęłam. Teraz to rolę się odwróciły i to on się ze mnie śmiał aż go brzuch rozbolał. Potem przyszedł i dał mi soczystego buziaka którego odwzajemniłam oczywiście . Potem zjedliśmy śniadanie, Marco posprzątał a ja się poszłam umyć, pomalować i ubrać. Dziś wybrałam to;
-To nie było na serio przecież...
Tłumaczył się blondyn.
-Nooo jasne...
Naśmiewałam się z niego,
-To nie jest śmieszne jasne!
Podkreślił jasno, i podszedł do mnie chcąc mnie pocałować. Oboje zamknęliśmy oczy, lecz w ostatniej chwili ja uciekłam mu.
-No to mnie złap numerze 11!
Wydarłam się na cały dom biegnąc w górę po schodach, z Marco zaraz za mną. Marco się przewrócił a ja wybuchłam takim śmiechem że aż łzy z oczu mi poleciały. Potem chcąc mu uciec nie zauważyłam ściany która była obok i kiedy się odwróciłam to w nią walnęłam. Teraz to rolę się odwróciły i to on się ze mnie śmiał aż go brzuch rozbolał. Potem przyszedł i dał mi soczystego buziaka którego odwzajemniłam oczywiście . Potem zjedliśmy śniadanie, Marco posprzątał a ja się poszłam umyć, pomalować i ubrać. Dziś wybrałam to;
No ale jak to mnie już znacie założyłam do tego czarne trampki ;) Potem wziełam aparat, i po drodze wstąpiliśmy jeszcze do Marco po jego rzeczy na trening i wolnym krokiem poszliśmy na stadion. Moje ubrania treningowe są już na stadionie bo zawsze ich tam zostawiam. Kiedy doszliśmy przy wejściu spotkaliśmy Mario, Lewego i Moritza. Wszyscy razem weszliśmy na stadion a tam spotkaliśmy trenera Jurgena.
-Ooo witajcie chłopcy! Witaj Mika, mogę na słowo?
Zapytał trener uśmiechając się.
-Tak tak, już idę.
Dałam buziaka Marco i poszłam z trenerem do jego biura gdzie siedział inny starszy facet którego mocno kojarzyłam lecz nie mogłam sobie przypomnieć kim jest.
-Więc Mika, to jest Adriane Guardiola. Jest on trenerem jednego z dwóch najlepszych zespołów damskiej piłki nożnej w niemiec. Trenuje on damski zespól Borussi Dortmund, a jesteś tutaj ponieważ owy tutaj Adriane chcę z tobą podpisać kontrakt.
Opowiedział mi trener chłopaków Kloop. Nie wierzyłam sama temu co usłyszałam przed chwilą.
-Aleee, że mnie? Na prawdę?
Wykrztusiłam z siebie.
-Tak ciebie, rozmawiałem i z twoim dawnym trenerem Nilsson'em i z trenerem Barcelony u którego trenowałaś tymczasowo i jestem w 120% pewien że to ciebie chcę do swojego zespołu. Będziesz grała na pozycji napastnika tak jak wcześniej. Kontrakt proponujemy ci na 3 lata i 6 milionów miesięcznie, a do tego 2 od razu do ręki na wstęp i oczywiście twój numer 11. I co ty na to?
Odpowiedział mi mój prawdopodobnie przyszły trener Adriane Guardiola.
-poprostu nie wiem co powiedziać, szczerze. Jest to dla mnie ogromna szansa by się wybić, lecz czy mogła bym dostać parę dni tylko by to sobie przemyśleć?
Poprosiłam.
-Ależ oczywiście że tak. Trenujemy 3 dni w tygodniu czyli wtorek, czwartek i sobotę więc zgadza się z twoim grafikiem kiedy chłopaki trenują poniedziałek, środa i piątek a niedziele masz wolne. My trenujemy o 14 w wtorki i czwartki a w soboty o 11.
Opowiedział trener Guardiola.
-Dobrze to dziękuję bardzo, na pewno odezwę się jutro lub po jutrze!
Podziękowałam i wyszłam razem z trenerem Kloopem.
- przyjmiesz ofertę?
Zapytał Jurgen.
- chyba tak, muszę jeszcze porozmawiać o tym z..
- Marco?
Przerwał mi Kloop.
-No tak, i z Mario i Lewym.
Dodałam jeszcze.
-życzę ci szczęścia z Marco.
Powiedział Kloop i się zaśmiał
- ale my nie jesteśmy razem!
zaprzeczyłam.
- to tylko kwestia czasu, uwierz mi jesteś dziewczyną której szukał całe życie.
Powiedział jeszcze zanim weszliśmy do chłopaków na stadion. Chłopaki zaczeli swój trening a ja zrobiłam z jakieś 200 fotek ponieważ też grali mecz przeciwko sobie. Kiedy trening się skończył 6 wariatów się na mnie rzuciło. Kuba, Lewy, Mario, Marco, Mo i Łukasz.
-CZEGO CHCIELI?
-GADAJ?
-NO SZYBCIEJ!
Krzyczeli chłopaki, zaśmiałam się sama do siebie..
- Spokojnie, wszystko wam opowiem kochasie!
Powiedziałam.
-No więc dostałam propozycję na kontrakt z Borussią Dortmund na 3 lata i 6 milionów miesięcznie.
Powiedziałam, a chłopaki wyglądali jakby zobaczyli ducha.
-że ty? na prawdę? przecież to świetnie! na stówe doprowadzisz ich do zwycięstwa!
Powiedział Mario i się na mnie rzucił. Inni też mi pogratulowali, i już zaprosili na imprezę z tej okazji u Mario. No i na koniec Marco, przytulił mnie do siebie i dał mi taki słodki uśmiech.
- Jesteś warta tego, teraz jesteś oficjalnie jedną z najlepszych na świecie zawodniczek i mamy nadzieje że doprowadzisz BVB do zwycięstwa jak przez ostatnie 4 lata Ana Durch!
Powiedział Marco i zaczęliśmy się całować.
- znajdźcie sobie pokóóóój!
wydarł się Gotze.
- a ty sobie dziewczynę!
zagiełam go.
- ooooooooh..
zagwizdali chłopaki.
- ej, a kto to jest Ana Durch?
zapytałam.
- była napastniczka, i kapitanem drużyny lecz potem odeszła i nikt nie wie co się z nią stało...
środa, 1 maja 2013
Rozdział 5 - jaa... ja.. nie mogę..!
Dziś obudziłam się wyjątkowo pózno, ponieważ godzina wskazywała już 11:42 czyli prawie za piętnaście 12.. Poszłam wziąść długi i gorący prysznic. Włosy swoje zostawiłam tak jak były czyli widocznie pofalowane, zrobiłam makijaż i wtedy zadzwonił telefon po który pobiegłam w puszystym różowym ręczniku.
-Słucham?
-Hej babe! Mo z tej strony!
- Hej kochanie! Co tam?
-Wporzo, nom więc słuchaj teraz dziś wieczorem mamy wyjście. Nie na imprezę tylko na piwo z całym zespołem i tak oficjalnie jesteś zaproszona by iść z nami!
- No okii, to gdzie i kiedy?
- o 19.30 w klubie 2PARTY4COOL
- aha, no to bedę na bank!
- to do zo ba śliczna!
- pa słońce!
Potem założyłam na siebie tylko dresy w których paradowałam po domu. I tak zleciał mi cały dzień, trochę przed telewizorem, przy telefonie, jakieś filmy na komputerze i była 19. Więc poszłam się przebrać, jak zwykle ja na luzie i założyłam na siebie to;
Idziemy tylko na piwo więc mogę iść i tak. Potem już tylko wziełam telefon i poszłam do wyznaczonego klubu. Nie było tam dużo ludzi lecz połowa zespołu już balowała w najlepsze.
-Oooo, cześć Mika!
Krzyknął z dala Gundogan. Bittencourt mnie przytulił pierwszy a potem reszta zespołu no i na koniec Marco który mnie przywitał buziakiem w policzek. Potem wszyscy zaczęli rozmawiać i się śmiać w najlepsze.
Ja siedziałam z grupą moich idiotów czyli z Marco, Mario, Mo, Lewym, Kubą i Łukaszem.
-Mika pamiętasz jak mówiłaś że możemy się siebie pytać co chcemy?
Powiedział Kuba,
- strzelaj.
odpowiedziałam z uśmiechem. lecz mój uśmiech zszedł momentalnie kiedy zobaczyłam kolorowe pismo a na jednej ze stron artykuł o mnie i o tym co miało zostać moją tajemnicą aż do grobu. Nagłówek był "NOWA DZIEWCZYNA MARIO GOTZE?" i zdjęcie jak siedziałam mu wczoraj na plecach, lecz nie to przykuło mą uwagę na stronie obok dużymi i wyraznymi napisami pisało, "BYŁABY GWIAZDĄ" i flaga zespołu Barcelony. Wzięłam artykuł w dłonie i zaczęłam czytać czy to prawda...
"Owa dziewczyna na zdjęciu obok ma na imię Mika Ziman ( 20 l. ) jeśli nie wiecie to pracuję ona w BVB jako fotograf i spędza dużo czasu z chłopakami z drużyny z którymi się też przyjazni. Ale co Mika robi w Niemczech i w Dortmundzie? Z naszych zródeł wiemy że Mika parę miesięcy temu dostała propozycję by grać w FC Barcelonie, lecz odmówiła, dlaczego? Mika gra w piłkę od 9 roku życia do teraz. "Byłaby gwiazdą, jeszcze u nikogo nie widziałem takich zdolności piłkarskich jak u niej, jest lepsza niż niektórzy światowo znani piłkarze" wypowiada się trener Barcelony. Były trener Miki też chwali dziewczynę i mówi, "Mika ma niesamowity zapał do piłki, wszystko by oddała by grać. Piłka jest jej życiem i wkłada do całe serce i duszę" czy to oznacza że będzie grała w Borussi Dortmund? Czy może już dostała taką propozycje? Okaże się już niedługo"
Podniosłam wzrok i widziałam wszystkich się na mnie patrzących, i ta cisza..
-O co w tym chodzi?
Zapytał się w końcu Lewy.
-Jaa... ja.. nie mogę..!
Wybiegłam z klubu i biegłam całą drogę do domu. Zasunęłam za sobą drzwi i żuciłam się na łóżko. Pewnie chcecie wiedzieć dlaczego odmówiłam Barcelonie? Gdy miałam 16 lat, czyli 4 lata temu byłam na wakacjach w Barcelonie. Poszłam tam z moją najlepszą przyjaciółką od dzieciństwa na stadion. Tam grałyśmy w piłkę nożną, grałyśmy razem od 9 roku życia obie na tej samej pozycji zawsze razem. Lecz w jednym momencie na moją przyjaciółkę spadł telebim.. Dana, tak miała na imię zmarła na miejscu. Wtedy sobie obiecałam że już nigdy nie pojadę do Barcelony, a na pewno nigdy w życiu nie wejdę na ten stadion znowu. Widziałam to wszystko na własne oczy, i ciężko było mi się podnieść z tego doła, który wydawał się nigdy nie skończyć. Ale dałam sobie radę, i dlatego wyjechałam tutaj i odmówiłam Barcelonie nie mogła bym grać z takim lękiem i to jeszcze na stadionie który był mym największym koszmarem i lękiem. Mój telefon nie przestawał wibrować, kiedy się trochę uspokoiłam ktoś zapukał do drzwi. Po drodze przestraszyłam się swego własnego odbicia, moje włosy były wszędzie, na twarzy zmieszane z makijażem który spływał z łzami. Odtworzyłam drzwi a tam ujrzałam Marco. Od razu mnie przytulił a ja wtuliłam się w niego nadał płacząc.
Marco zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku, położył się obok mnie i mocno przytulił tak jakby miał się skończyć świat. Lecz tego potrzebowałam, uspokoiłam się i w jego ramionach czułam się bezpieczna. Odwróciłam się twarzą do Marco, który się na mnie spojrzał. Wiedział że lepiej było nic nie mówić, tylko być cicho i tylko być.
-Dziękuję, nawet nie wiesz jak bardzo..
Powiedziałam głosem który nadal nie był spokojny lecz roztrzęsiony.
- Nie masz za co, ja zawsze bedę przy tobie. zawsze!
Powiedział patrząc czule na mnie, wtedy widziałam że mnie kocha. Widziałam że on cierpi widząc mnie w takim stanie, nie chciałam tego lecz teraz nie było na to czasu, liczyliśmy się tylko my. On i Ja. Podniosłam się trochę i złożyłam słodki pocałunek na ustach Marco. Jego usta były delikatne i smakowały miętą z piwem, lecz nie przeszkadzało mi to, przeciwnie był to miły smak. Po pocałunku uśmiechnęliśmy się do siebie a potem ja wtuliłam się w Marco i zasnęłam.
-Słucham?
-Hej babe! Mo z tej strony!
- Hej kochanie! Co tam?
-Wporzo, nom więc słuchaj teraz dziś wieczorem mamy wyjście. Nie na imprezę tylko na piwo z całym zespołem i tak oficjalnie jesteś zaproszona by iść z nami!
- No okii, to gdzie i kiedy?
- o 19.30 w klubie 2PARTY4COOL
- aha, no to bedę na bank!
- to do zo ba śliczna!
- pa słońce!
Potem założyłam na siebie tylko dresy w których paradowałam po domu. I tak zleciał mi cały dzień, trochę przed telewizorem, przy telefonie, jakieś filmy na komputerze i była 19. Więc poszłam się przebrać, jak zwykle ja na luzie i założyłam na siebie to;
Idziemy tylko na piwo więc mogę iść i tak. Potem już tylko wziełam telefon i poszłam do wyznaczonego klubu. Nie było tam dużo ludzi lecz połowa zespołu już balowała w najlepsze.
-Oooo, cześć Mika!
Krzyknął z dala Gundogan. Bittencourt mnie przytulił pierwszy a potem reszta zespołu no i na koniec Marco który mnie przywitał buziakiem w policzek. Potem wszyscy zaczęli rozmawiać i się śmiać w najlepsze.
Ja siedziałam z grupą moich idiotów czyli z Marco, Mario, Mo, Lewym, Kubą i Łukaszem.
-Mika pamiętasz jak mówiłaś że możemy się siebie pytać co chcemy?
Powiedział Kuba,
- strzelaj.
odpowiedziałam z uśmiechem. lecz mój uśmiech zszedł momentalnie kiedy zobaczyłam kolorowe pismo a na jednej ze stron artykuł o mnie i o tym co miało zostać moją tajemnicą aż do grobu. Nagłówek był "NOWA DZIEWCZYNA MARIO GOTZE?" i zdjęcie jak siedziałam mu wczoraj na plecach, lecz nie to przykuło mą uwagę na stronie obok dużymi i wyraznymi napisami pisało, "BYŁABY GWIAZDĄ" i flaga zespołu Barcelony. Wzięłam artykuł w dłonie i zaczęłam czytać czy to prawda...
"Owa dziewczyna na zdjęciu obok ma na imię Mika Ziman ( 20 l. ) jeśli nie wiecie to pracuję ona w BVB jako fotograf i spędza dużo czasu z chłopakami z drużyny z którymi się też przyjazni. Ale co Mika robi w Niemczech i w Dortmundzie? Z naszych zródeł wiemy że Mika parę miesięcy temu dostała propozycję by grać w FC Barcelonie, lecz odmówiła, dlaczego? Mika gra w piłkę od 9 roku życia do teraz. "Byłaby gwiazdą, jeszcze u nikogo nie widziałem takich zdolności piłkarskich jak u niej, jest lepsza niż niektórzy światowo znani piłkarze" wypowiada się trener Barcelony. Były trener Miki też chwali dziewczynę i mówi, "Mika ma niesamowity zapał do piłki, wszystko by oddała by grać. Piłka jest jej życiem i wkłada do całe serce i duszę" czy to oznacza że będzie grała w Borussi Dortmund? Czy może już dostała taką propozycje? Okaże się już niedługo"
Podniosłam wzrok i widziałam wszystkich się na mnie patrzących, i ta cisza..
-O co w tym chodzi?
Zapytał się w końcu Lewy.
-Jaa... ja.. nie mogę..!
Wybiegłam z klubu i biegłam całą drogę do domu. Zasunęłam za sobą drzwi i żuciłam się na łóżko. Pewnie chcecie wiedzieć dlaczego odmówiłam Barcelonie? Gdy miałam 16 lat, czyli 4 lata temu byłam na wakacjach w Barcelonie. Poszłam tam z moją najlepszą przyjaciółką od dzieciństwa na stadion. Tam grałyśmy w piłkę nożną, grałyśmy razem od 9 roku życia obie na tej samej pozycji zawsze razem. Lecz w jednym momencie na moją przyjaciółkę spadł telebim.. Dana, tak miała na imię zmarła na miejscu. Wtedy sobie obiecałam że już nigdy nie pojadę do Barcelony, a na pewno nigdy w życiu nie wejdę na ten stadion znowu. Widziałam to wszystko na własne oczy, i ciężko było mi się podnieść z tego doła, który wydawał się nigdy nie skończyć. Ale dałam sobie radę, i dlatego wyjechałam tutaj i odmówiłam Barcelonie nie mogła bym grać z takim lękiem i to jeszcze na stadionie który był mym największym koszmarem i lękiem. Mój telefon nie przestawał wibrować, kiedy się trochę uspokoiłam ktoś zapukał do drzwi. Po drodze przestraszyłam się swego własnego odbicia, moje włosy były wszędzie, na twarzy zmieszane z makijażem który spływał z łzami. Odtworzyłam drzwi a tam ujrzałam Marco. Od razu mnie przytulił a ja wtuliłam się w niego nadał płacząc.
Marco zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku, położył się obok mnie i mocno przytulił tak jakby miał się skończyć świat. Lecz tego potrzebowałam, uspokoiłam się i w jego ramionach czułam się bezpieczna. Odwróciłam się twarzą do Marco, który się na mnie spojrzał. Wiedział że lepiej było nic nie mówić, tylko być cicho i tylko być.
-Dziękuję, nawet nie wiesz jak bardzo..
Powiedziałam głosem który nadal nie był spokojny lecz roztrzęsiony.
- Nie masz za co, ja zawsze bedę przy tobie. zawsze!
Powiedział patrząc czule na mnie, wtedy widziałam że mnie kocha. Widziałam że on cierpi widząc mnie w takim stanie, nie chciałam tego lecz teraz nie było na to czasu, liczyliśmy się tylko my. On i Ja. Podniosłam się trochę i złożyłam słodki pocałunek na ustach Marco. Jego usta były delikatne i smakowały miętą z piwem, lecz nie przeszkadzało mi to, przeciwnie był to miły smak. Po pocałunku uśmiechnęliśmy się do siebie a potem ja wtuliłam się w Marco i zasnęłam.
wtorek, 30 kwietnia 2013
Rozdział 4 - Kiedy za sobą usłyszałam głos...
Kiedy za sobą usłyszałam głos Mario, odwróciłam się i od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Podbiegłam do niego i go mocno przytuliłam.
-Miałam do ciebie dzwonić, potrzebuję pomocy!
Powiedziałam i się uśmiechnęłam,
-Wiem, nie trudno nie wiedzieć!
Powiedział Mario i jeszcze raz mnie przytulił,
-Jeszcze zadzwonię po Lewego,
Powiedziałam i poszłam po mego iPhona, wykręciłam numer i po 3 sygnałach usłyszałam miły i spokojny głos Lewego.
-Hej mała!
- Siemka, możesz wpaść na stadion? Muszę z tobą pogadać, Mario już jest więc możemy pójść do jakiejś kafejki lub coś takiego..
Powiedziałam,
- Zaraz będę, do zobaczenie mała!
- Pa,
I się rozłączyłam.
-To ja się pójdę przebrać!
Uświadomiłam Mario i poszłam się wykąmpać i przebrać w to;
Kiedy wyszłam Lewy i Mario już czekali z się śmiali,
-Wow, jak ci ładnie w tych włosach!
Powiedział Lewy dając mi buziaka w policzek i mnie przytulając,
-Dziękuję!
Potem wzięłam czerwoną torbę z logo mojego starego zespołu i z moim numerem i wyszłam z chłopakami to kawiarni.
-Lewy, potrzymasz torbę?
Zapytałam się i zrobiłam maślane oczy,
- ohhh, niech ci będzie!
Powiedział i się uśmiechnął,
-Jesteś najlepszy, dziękuję!
Powiedziałam biorąc rozbieg i wskoczyłam Mario na plecy, od razu zaczęłam się śmiać jak głupia!
-No to zobaczymy jaki jesteś wytrenowany, hahahah...
-Nie śmiej się tak, idiotko!
Wszyscy się śmialiśmy i w końcu doszliśmy do kawiarni, zamówiliśmy po piwie.
-No to gadaj siostra, w czym problem?
Powiedział Lewy,
- No jak w czym? W Reus'ie!
Powiedział Mario.
-No nie do końca.. Chodzi o to że od kąd tu przyjechałam to moje życie obróciło się o jakieś 180 stopni, poprostu tyle się zmienia..
Żaliłam się kolegom,
- Ale zmiany nie są złe,
Powiedział Lewy,
-No ale jest tyle tych zmian i wszystkie nie są takie wesołe..
-Nie smuć się kochanie, to może dlatego że jesteś tu dopiero parę dni i to wszystko jest dla ciebie takie nowe będzie dobrze ale poczekaj trochę!
Powiedział Mario.
- Mario, ma rację! Daj temu trochę czasu, a będzie dobrze!
Powiedział Lewy,
-Może i macie racje! A co do Marco... Bo Mario, mówiłeś że w jego życiu pojawiła się jakaś dziewczyna a ja czuję się jak ostatnia idiotka ponieważ po moim pierwszym treningu się z nim całowałam, a jeśli ma jakąś dziewczynę to przecież moja wina jak to im nie wyjdzie, co ja narobiłam? Jaka ze mnie jest idiotka, jaka głupia musiałam być że nie domyśliłam się że on może mieć inną tylko z dnia na dzień co raz bardzij mi się podoba...
Wyżaliłam się już mając łzy w oczach..
-Oh mój boże! Słońce, mi chodziło tak na prawdę o ciebie! To o tobie mówiłem, Marco ostatnio powiedział że mu się strasznie spodobałaś!
Tłumaczył przyjaciela Gotze.
- To prawda, już tego pierwszego treningu nie mógł od ciebie oczu oderwać i po treningu w szatni już wszyscy wiedzieli że między wami do czegoś dojdzie, a chłopcy po poznaniu ciebie sami powiedzieli że jesteś dziewczyną perfekcyjną dla Marco ponieważ jesteś jak on tylko w ciele kobiety!
Ciągnął to dalej Lewy, nie wierzyłam temu co sama słyszałam w tej chwili, to było jak sen.
- No a to że wczoraj Marco widział jak się całowałaś z Moritzem to miał takiego doła że nie chciał być gorszy, myślał że będziesz zazdrosna...
Dokończył Mario.
-Aaa... All..llee... Naprawdę?
Powiedziałam, nie dochodziło to wszystko do mnie..
-Nie no co ty, tak sobie jaja z ciebie robimy..
Zaśmiał się Lewy, a ja razem z nim!
-Już ci lepiej?
Zapytał się Mario,
-Tak, naprawdę wam dziękuję! Kocham was najbardziej na świecie!
Powiedziałam radośnie!
-Nawet bardziej niż Marco?
Zapytał Lewy,
-No jasne że bardziej, wy jesteście jak bracia a Marco się tak łatwo nie oddam, jeśli chce to niech pokaże! Nie wygadać mu się że ja też do niego czuję mięte! Jasne?
-Tak jest sir,
Powiedział Mario i pocałował w policzek przy wyjściu.
Wróciliśmy na stadion i chłopcy poszli się przebrać, by nie spóznić się na trening. Ja poszłam tylko po aparat i już wróciłam kiedy chłopcy mieli zbiórkę.
-Cześć Mika!
Machał mi z daleka trener Kloop, odmachałam i usiadłam na ławce. Potem trening się zaczął a ja zaczęłam robić zdjęcia. Po treningu, chłopcy poszli się przebrać a ja zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Zanim się obejrzałam z przebieralni wylecieli pół nadzy Marco, Moritz, Lewy, Łukasz, Mario i Kuba którzy oblewali się wodą i gonili Mario i Marco. Dwóch szybkich chłopców w refleksie złapało się mnie i użyło jako tarczy a reszta chłopaków jak na złość mnie oblała wodą. Byłam cała mokra, i trzęsłam się z zimna.
-No brawo, idioci.
Powiedziałam oschle,
- Choć dam ci jakieś ubrania kocie!
Powiedział Marco łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę szatki,
-Poczekaj tutaj!
Powiedział Marco i się uśmiechnął, automatycznie i ja się uśmiechnęłam. Marco wszedł to szatni i wyszedł z swoją bluzą z numerem 11 i jego nazwiskiem z tyłu i swoimi dresami. Dziękując dałam mu buziaka w usta i poszłam dalej się przebrać.
niedziela, 28 kwietnia 2013
Rozdział 3 - jaka ja byłam głupia....
Rano otwierając oczy, ujrzałam nie znany mi pokój. Kiedy się podniosłam ujrzałam Mo, leżącego obok. Dopiero wtedy wszystkie wspomnienia z wczorajszej imprezy zaczęły mi się wyświetlać jak pokaz slajdów. Patrząc na siebie miałam na sobie bieliznę, więc jestem świadoma że nie przespałam się z Leitnerem, wyglądał jak aniołek śpiąc obok. Ubrałam się a włosy związałam w niedbały kok. Zamykając za sobą drzwi w pokoju naprzeciwko ujrzałam Marco, uchyliłam drzwi i rozczarowałam się trochę. W łóżku z Marco leżała owa rudo włosa lecz dziewczyna też miała na sobie bieliznę więc wnioskuję że ze sobą nie spali, nagle zauważyłam że Marco otworzył oczy. Szybko zamknęłam drzwi i poleciałam na dół, tam przywitał mnie Mario.
- Witaj słońce!
Powiedział uśmiechnięty.
-Hej kochanie!
Dałam mu buziaka w policzek,
- Jak samopoczucie? Słyszałem że ty i Mo coś zaszaleliście?
Powiedział i puścił mi oczko.
- Żyję jakoś, a ty? Oj nie przesadzaj, między mną a Mo nic nie ma, całowaliśmy się i tyle a po pierwsze było to po tym jak oboje byliśmy strasznie pijani. Lecz widziałam że Marco też zaszalał z rudo włosą.
Powiedziałam to ostatnie próbując ukryć przykrość, Mario spojrzał się na mnie.
- Ahaaa. Wiesz Marco to było też po pijanemu, on nie chce się jeszcze wiązać chyba że pojawi się taka dziewczyna który przewróci jego świat do góry nogami, i chyba taka już jest!
Powiedział Mario i się uśmiechnął,
-Aaa, to ja już lepiej pójdę. Widzimy się pózniej.
Powiedziałam i wyszłam najszybciej jak się da, nie wiem czemu lecz zabolało mnie to. Jaka ja głupia byłam, naprawdę myślałam że między nami coś może być, ostatnia idiotka.. Znam go dopiero 2 dni, że nie pomyślałam o tym że może się z kimś spotyka lub coś takiego.. Muszę być naprawdę głupia..
Poszłam wolnym krokiem do domu myśląc o tym jaka ja jestem głupia, to było do przewidzenia że w jego życiu jest już jakaś inna, przecież on jest seksowny, słodki, kochany, miły i taki zabawny kto by nie chciał takiego chłopaka? No i przede wszystkim jest sławny, i piłkarzem. Jest szansa jedna na milion że by się we mnie zakochał ktoś taki jak on. Postanowiłam wziąść się w garść i poszłam do fryzjera, wycieniowałam włosy i przemalowalam na jaśniejsze i zrobiłam czerwone końcówki. Potem poszłam do domu. Włosy upierał w wysoki kócyk i byłam taka zła ze musiałam wyładować tą złość. Założyłem na siebie swój strój, z numerem 11 moim szczęśliwym i ruszylam na stadion. Trening chłopaków miał być dopiero za 3 godziny. 5 minut pózniej już znalazłam się na stadionie. Wyszłam na murawę i musiałam to przeznać lecz tesknilam, tesknilam za tym jak głupia. Znowu chciałam wejść na boisko przed tłumem ludzi, na pozycje napastnika i czuć to zmęczenie przeszywające ciało, i strzelać bramki, cieszyć się i zapomnieć o cały świecie. Piłka była moim życiem, to zawsze tak rozwiązywałam swoje problemy, na murawie. Tesknilam i za zespołem i za tym uczuciem.
* FLASHBACK*
- No dziewczyny, chyba czas się pożegnać.
Powiedziałam kiedy już pozbieralam swoje rzeczy w szatni po wygranym meczu i wygranej lidze. Każda z dziewczyn mnie mocno przytulila,
- masz, weź ją i nigdy o nas nie zapomnij, i pamietaj tez ze co kolwiek się stanie w twoim życiu to zawsze będziesz mogła wrócić do nas, do roli kapitana.
Powiedziała nastepczyni i dała mi opaskę kapitana. Podziekowalam i się pożegnalam ostatni raz.
* KONIEC FLASHBACK'A *
Moje życie się wydawało łatwiejsze wtedy, może jednak wrócę? Będę wtedy w swoim żywiole. Zastanowie się jeszcze, pogadam jeszcze z Lewym lub Gotze o tym. Zaczęłam biegać, rozgrzewac się i strzelać na bramkę. Kiedy za sobą usłyszałam głos...
- Witaj słońce!
Powiedział uśmiechnięty.
-Hej kochanie!
Dałam mu buziaka w policzek,
- Jak samopoczucie? Słyszałem że ty i Mo coś zaszaleliście?
Powiedział i puścił mi oczko.
- Żyję jakoś, a ty? Oj nie przesadzaj, między mną a Mo nic nie ma, całowaliśmy się i tyle a po pierwsze było to po tym jak oboje byliśmy strasznie pijani. Lecz widziałam że Marco też zaszalał z rudo włosą.
Powiedziałam to ostatnie próbując ukryć przykrość, Mario spojrzał się na mnie.
- Ahaaa. Wiesz Marco to było też po pijanemu, on nie chce się jeszcze wiązać chyba że pojawi się taka dziewczyna który przewróci jego świat do góry nogami, i chyba taka już jest!
Powiedział Mario i się uśmiechnął,
-Aaa, to ja już lepiej pójdę. Widzimy się pózniej.
Powiedziałam i wyszłam najszybciej jak się da, nie wiem czemu lecz zabolało mnie to. Jaka ja głupia byłam, naprawdę myślałam że między nami coś może być, ostatnia idiotka.. Znam go dopiero 2 dni, że nie pomyślałam o tym że może się z kimś spotyka lub coś takiego.. Muszę być naprawdę głupia..
Poszłam wolnym krokiem do domu myśląc o tym jaka ja jestem głupia, to było do przewidzenia że w jego życiu jest już jakaś inna, przecież on jest seksowny, słodki, kochany, miły i taki zabawny kto by nie chciał takiego chłopaka? No i przede wszystkim jest sławny, i piłkarzem. Jest szansa jedna na milion że by się we mnie zakochał ktoś taki jak on. Postanowiłam wziąść się w garść i poszłam do fryzjera, wycieniowałam włosy i przemalowalam na jaśniejsze i zrobiłam czerwone końcówki. Potem poszłam do domu. Włosy upierał w wysoki kócyk i byłam taka zła ze musiałam wyładować tą złość. Założyłem na siebie swój strój, z numerem 11 moim szczęśliwym i ruszylam na stadion. Trening chłopaków miał być dopiero za 3 godziny. 5 minut pózniej już znalazłam się na stadionie. Wyszłam na murawę i musiałam to przeznać lecz tesknilam, tesknilam za tym jak głupia. Znowu chciałam wejść na boisko przed tłumem ludzi, na pozycje napastnika i czuć to zmęczenie przeszywające ciało, i strzelać bramki, cieszyć się i zapomnieć o cały świecie. Piłka była moim życiem, to zawsze tak rozwiązywałam swoje problemy, na murawie. Tesknilam i za zespołem i za tym uczuciem.
* FLASHBACK*
- No dziewczyny, chyba czas się pożegnać.
Powiedziałam kiedy już pozbieralam swoje rzeczy w szatni po wygranym meczu i wygranej lidze. Każda z dziewczyn mnie mocno przytulila,
- masz, weź ją i nigdy o nas nie zapomnij, i pamietaj tez ze co kolwiek się stanie w twoim życiu to zawsze będziesz mogła wrócić do nas, do roli kapitana.
Powiedziała nastepczyni i dała mi opaskę kapitana. Podziekowalam i się pożegnalam ostatni raz.
* KONIEC FLASHBACK'A *
Moje życie się wydawało łatwiejsze wtedy, może jednak wrócę? Będę wtedy w swoim żywiole. Zastanowie się jeszcze, pogadam jeszcze z Lewym lub Gotze o tym. Zaczęłam biegać, rozgrzewac się i strzelać na bramkę. Kiedy za sobą usłyszałam głos...
wtorek, 23 kwietnia 2013
Rozdział 2 - o kogo my tu mamy
Następnego dnia obudziłam się w swoim własnym łóżku. Wypoczęta, pełna energii i pozytywnie nastawiona na to co los przyniesie mi dzisiejszego dnia! Dopiero po chwili do mnie dotarło co się wczoraj stało, nie byłam pewna swych uczuć lecz prawda była taka że czułam to ciepło rozlegające się po całym mym ciele, był to tylko słodki buziak lecz czy na pewno? Znam blondyna dzień, może to za krótko i może to tylko zauroczenie?
Zegar wskazywał 10:36 więc szybko się podniosłam i poszłam wolnym krokiem pod prysznic. Potem zadzwonił telefon, na moim białym iPhonie 5 pojawił się nieznany mi dotąd numer.
-Słucham.
Powiedziałam radośnie do słuchawki.
-Hej mała! Ci dzisiaj porabiasz?
-A z kim rozmawiam?
-Aaa, zapomniałem się przedstawić! Leitner!
-Oooh, proszę proszę! Na dziś nie mam żadnych planów, więc jestem otwarta na propozycję!
-No to świetnie, będziemy za 30 min. Ja i Lewy zabieramy cię na lanch!
-Jak miło, będę gotowa, buziaki!
-Buziaki!
Odłożyłam telefon i byłam bardzo zadowolona z powodu że idę na lunch ze chłopakami to znaczy że mnie polubili z czego się niesamowicie cieszę! Poszłam do garderoby by się ubrać w to;
- ha ha ha, bardzo śmieszne...
Potem chłopaki zaciągnęli mnie do kina gdzie było parę paparazzi i zrobiło nam fotki. A kino skończyło się na tym że chłopcy wybrali horror a na nim Leitner siedział i chował się za mną a w tym samym czasie Lewy siedział i się śmiał a ludzie nas uciszali. Chłopaki odprowadzili mnie do domu, ja się już nie przebierałam tylko miałam zamiar iść tak na imprezę. Jutro też umówiłam się do fryzjera chcę pomalować włosy jakoś ciekawie więc wymyśliłam sobie jasny blond z czerwonymi końcówkami. Kiedy zegarek wskazywał 20:05 wyszłam z domu i poszłam piechotą do domu Mario który mieszkał jakieś 10 min piechotą ode mnie. A skoro obcasów nie miałam tylko czarne trampki Converse to było mi wygodnie. Już z daleka było słychać głośną muzykę. W wejściu przywitał mnie gospodarz i słodki blondyn który nieco mi zawrócił w głowie a mianowicie to Marco. Marco Reus.
Przywitałam się z Mario i dałam mu buziaka w policzek potem byłam już ramionach Marco,
- No to zapraszam na parkiet!
Marco zaciągnął mnie na parkiet i razem przetańczyliśmy 4 piosenki, była kupa śmiechu przy tym. Rozumiemy się świetnie, a ja nawet o tym nie pomyślałam.
-Odbijamy!
Pokazał się za mną Kuba który wziął mnie w obroty, pomimo wieku jest dla mnie jak starszy brat którego nigdy nie miałam! Po 3 piosenkach z Kubą poszłam do baru, gdzie już była żona Kuby i Łukasza, przywitałam się od razu polubiłam dziewczyny strasznie! Przy barze byli też Marco, Mario, Mo i Lewy.
-No to co robimy?
Zapytał Mario.
- Jeszcze pytasz? A co mamy robić? Co się najczęściej robi przy barze, PIJEMY!
Wszyscy wybuchli śmiechem oprócz mnie i Marco,
-A wam co tam do śmiechu?
Zapytałam,
-Wiesz, jest to dziwne lecz jesteś jak kobieca wersja Marco. Imprezy byś za nic nie przegapiła, i lubisz pić i się bawić!
Powiedziała Ewa,
-No i ma słabość do tatuaży, a kto je ma?
Powiedział Mo.
-JA!
Wrzasnęliśmy jednocześnie, ja i Marco,
-Ty? Tatuaż? Co jeszcze może kolczyk w miejscu intymnym?
Powiedział Lewy, a reszta zaczęła się śmiać.
-No wiesz... Tatuaż mam na nadgarstku i nad linią dolnej bielizny kulturalnie mówiąc, no a kolczyk mam w pępku i języku...
-Bez komentarza..
Wypowiedział się Gotze.
-No to masz szczęście bo uwielbiam tatuaże i kolczyki!
Powiedział Mario.
- A od kiedy ty tak?
Zapytał Kuba.
-Od ką poznałem Mikę, a co?
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, znowu...
Koło 2 nad ranem wszyscy bili już porządnie wystawieni, ja wyszłam na taras załapać trochę powietrza.
-O kogo my tu mamy,
Odwróciłam się i ujrzałam Mo. Był cały pijany a oczy świeciły mu się jak lampki na choince w boże narodzenie.. Podszedł do mnie i objął w koło talii. Zbliżył się i poczułam jego malinowe usta na moich,
były słodkie i delikatne. Jego ręce wędrowały po całym moim ciele. Potem poszliśmy schodami na górę, Mo zaczął ściągać mą spódnicę lecz nie protestowałam na przeciw ja wzięłam się za jego koszulę. Żyłam chwilą i nic innego się wtedy nie liczyło, czułam alkohol buzujący się w mych żyłach i adrenalinę w rozpływającą się po całym ciele.
Zegar wskazywał 10:36 więc szybko się podniosłam i poszłam wolnym krokiem pod prysznic. Potem zadzwonił telefon, na moim białym iPhonie 5 pojawił się nieznany mi dotąd numer.
-Słucham.
Powiedziałam radośnie do słuchawki.
-Hej mała! Ci dzisiaj porabiasz?
-A z kim rozmawiam?
-Aaa, zapomniałem się przedstawić! Leitner!
-Oooh, proszę proszę! Na dziś nie mam żadnych planów, więc jestem otwarta na propozycję!
-No to świetnie, będziemy za 30 min. Ja i Lewy zabieramy cię na lanch!
-Jak miło, będę gotowa, buziaki!
-Buziaki!
Odłożyłam telefon i byłam bardzo zadowolona z powodu że idę na lunch ze chłopakami to znaczy że mnie polubili z czego się niesamowicie cieszę! Poszłam do garderoby by się ubrać w to;
Na dworze pogoda dopisywała a skoro mam śliczne ciało, i to wysportowane to czemu by się nim nie popisać troszkę? Niech chłopcy mają się na co popatrzeć ;) Swoje długie blond włosy z niebieskimi pasmami wyprostowałam i upięłam w lekki kucyk. Lekki makijaż, telefon i już zeszłam na dół do chłopaków którzy okazali się na mnie czekać już. Dałam każdemu w buziak w policzek i już wybraliśmy się w stronę jakiejś restauracji.
-Teraz już wiem co Marco w niej widzi,...
Usłyszałam że Mo coś bełkota do Lewego.
Usłyszałam że Mo coś bełkota do Lewego.
-A ty o czym tak dyskretnie?
Zapytałam się i zaśmiałam.
- aa, tak oo..
- tym że ładnie wyglądasz!
Dokończył lewy za Mo.
- Dziękuję miśki, wy też nie najgorzej!
Wybraliśmy się do miłej restauracji i lepiej się poznaliśmy, przez dłuższy okres w moim życiu tak się nie śmiałam i z nimi czułam się szczęśliwa!
-No Mika, jest impreza u Gotze dziś, wpadasz?
Zapytał Lewy.
-Ja? Mam ochotę na imprezę dziś w końcu jest sobota ale nie u Mario, co wy..
-A czemu nie? Nie podoba ci się?
-No co ty, hahah... Uwielbiam go! Lecz nie chcę się wpraszać pójdę do klubu gdzieś!
-Jeszcze czego, żeby ktoś cię zgwałcił i zabił?
Wtedy wybuchliśmy śmiechem, poczułam wibracje w telefonie i znowu nieznany mi dotąd numer.
-Słucham?
-Siemka, tu Mario!
-To Mario.
Szeptnełam do chłopaków, a oni się zaśmiali i przyglądali mu się uważnie.
-Ymm, tak jasne. A jaki Mario?
-No jak jaki? Mario Gotze! Wczoraj się poznaliśmy przecież, nie pamiętasz?
- Czy to na pewno dobry numer?
- Na pa pewno, a nie? Zaczeka pani sekundę. REUS TO NA PEWNO DOBRY NUMER?
Usłyszałam jak się dar, wybuchłam śmiechem.
-Eeejj, Mario kochanie! To ja, tak się z ciebie nabijam!
-Wiesz to nie było śmieszne, FOCH!
- eeeeeejj, no...
- Ale możesz przeprosić przychodząc na moją imprezę dziś!
- niech ci będzie, mario!
- to pa, laska!
- pa, pa!
Rozłączyłam się i chłopaki wybuchli śmiechem..
-Więc jednak idziesz?
Zapytał Lewy,
-Na to wygląda, a czemu wam tak wszystkim zależy...
-Oj tam, chcemy poznać bliżej koleżankę
Powiedział Mo i się zaczął śmiać a Lewy razem z nim,- ha ha ha, bardzo śmieszne...
Potem chłopaki zaciągnęli mnie do kina gdzie było parę paparazzi i zrobiło nam fotki. A kino skończyło się na tym że chłopcy wybrali horror a na nim Leitner siedział i chował się za mną a w tym samym czasie Lewy siedział i się śmiał a ludzie nas uciszali. Chłopaki odprowadzili mnie do domu, ja się już nie przebierałam tylko miałam zamiar iść tak na imprezę. Jutro też umówiłam się do fryzjera chcę pomalować włosy jakoś ciekawie więc wymyśliłam sobie jasny blond z czerwonymi końcówkami. Kiedy zegarek wskazywał 20:05 wyszłam z domu i poszłam piechotą do domu Mario który mieszkał jakieś 10 min piechotą ode mnie. A skoro obcasów nie miałam tylko czarne trampki Converse to było mi wygodnie. Już z daleka było słychać głośną muzykę. W wejściu przywitał mnie gospodarz i słodki blondyn który nieco mi zawrócił w głowie a mianowicie to Marco. Marco Reus.
Przywitałam się z Mario i dałam mu buziaka w policzek potem byłam już ramionach Marco,
- No to zapraszam na parkiet!
Marco zaciągnął mnie na parkiet i razem przetańczyliśmy 4 piosenki, była kupa śmiechu przy tym. Rozumiemy się świetnie, a ja nawet o tym nie pomyślałam.
-Odbijamy!
Pokazał się za mną Kuba który wziął mnie w obroty, pomimo wieku jest dla mnie jak starszy brat którego nigdy nie miałam! Po 3 piosenkach z Kubą poszłam do baru, gdzie już była żona Kuby i Łukasza, przywitałam się od razu polubiłam dziewczyny strasznie! Przy barze byli też Marco, Mario, Mo i Lewy.
-No to co robimy?
Zapytał Mario.
- Jeszcze pytasz? A co mamy robić? Co się najczęściej robi przy barze, PIJEMY!
Wszyscy wybuchli śmiechem oprócz mnie i Marco,
-A wam co tam do śmiechu?
Zapytałam,
-Wiesz, jest to dziwne lecz jesteś jak kobieca wersja Marco. Imprezy byś za nic nie przegapiła, i lubisz pić i się bawić!
Powiedziała Ewa,
-No i ma słabość do tatuaży, a kto je ma?
Powiedział Mo.
-JA!
Wrzasnęliśmy jednocześnie, ja i Marco,
-Ty? Tatuaż? Co jeszcze może kolczyk w miejscu intymnym?
Powiedział Lewy, a reszta zaczęła się śmiać.
-No wiesz... Tatuaż mam na nadgarstku i nad linią dolnej bielizny kulturalnie mówiąc, no a kolczyk mam w pępku i języku...
-Bez komentarza..
Wypowiedział się Gotze.
-No to masz szczęście bo uwielbiam tatuaże i kolczyki!
Powiedział Mario.
- A od kiedy ty tak?
Zapytał Kuba.
-Od ką poznałem Mikę, a co?
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, znowu...
Koło 2 nad ranem wszyscy bili już porządnie wystawieni, ja wyszłam na taras załapać trochę powietrza.
-O kogo my tu mamy,
Odwróciłam się i ujrzałam Mo. Był cały pijany a oczy świeciły mu się jak lampki na choince w boże narodzenie.. Podszedł do mnie i objął w koło talii. Zbliżył się i poczułam jego malinowe usta na moich,
były słodkie i delikatne. Jego ręce wędrowały po całym moim ciele. Potem poszliśmy schodami na górę, Mo zaczął ściągać mą spódnicę lecz nie protestowałam na przeciw ja wzięłam się za jego koszulę. Żyłam chwilą i nic innego się wtedy nie liczyło, czułam alkohol buzujący się w mych żyłach i adrenalinę w rozpływającą się po całym ciele.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
.png)
.jpg)



.jpg)

.jpg)
